Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 21

Kilka miesięcy później:
Nie wiem czy ktokolwiek zrozumie moją decyzję. Rzuciłam wypowiedzenie na biurko mojej szefowej.
-Przemyślała to pani? Spytała kobieta.
-Tak, myślę że to będzie najlepsze rozwiązanie. Obróciłam się na pięcie i wszyłam.
Szłam pewnym wzrokiem choć słyszałam szepty za moimi plecami i tak miałam podniesioną głowę. Wsiadłam do samochodu którego kierowcą był Harry.
-I jak?
-Strasznie. Skrzywiłam się i głośno westchnęłam. -Ale nie, to wszystko już za mną. Od teraz zaczynam nowy rozdział. Harry mogę cię o coś zapytać?
-Do mnie zawsze, wal jak w dym. Uśmiechnął się i z piskiem opon ruszył z parkingu.
-Myślisz że to dobry pomysł żeby wrócić do szkoły? Bo chciałabym skończyć szkołę, zdać maturę.
-Myślę że to wspaniały pomysł. Chłopak zachwycił się moim pomysłem.
Jechaliśmy w jakieś nieznane mi okolice. Hazza nucił pod nosem jakąś piosenkę, był cały w skowronkach. Nawet nie widział tego jak się z niego śmieje, bo na prawdę komicznie wyglądał bo teraz jeszcze zaczął ruszać w rytm barkami i głową. Po około 10 minutach dotarliśmy pod jakiś duży, jasny budynek. Wysiedliśmy , chłopak kazał mi iść za nim. Weszliśmy do środka. Wtedy już byłam pewna że to liceum.
-Harry po co tu przyjechaliśmy?
-Żeby zapisać cię znaczy nas do szkoły.
-NAS?!! Zdziwiłam się.
-Tak, ja ty, Lou, Zayn, Liam i Niall też z chęcią wrócimy do szkoły. Nawet rozmawialiśmy o tym z chłopakami.
-I co zgodzili się? Spytałam z niedowierzaniem.
-Nie byli przekonani, ale skoro ty też wracasz to na pewno się ucieszą i nie będą mieć mi za złe że ich też zapisałem.
Stanęliśmy przez drzwiami z napisem "DYREKTOR". Harry zapukał i zamaszyście szarpnął drzwi.
-Dzień dobry. Wszedł i usiadł na krześle od lewej, ja przywitałam się i usiadłam na tym od lewej.
-Chcieliśmy się zapisać do pani szkoły. Kontynuował loczek.
-Tylko wasza dwójka? Spytała nie pewnie kobieta. ]
-Nie, w sumie to będzie jakieś 6 osób.
-Ehh. Jeśli przyniosą mi państwo do jutra wszyscy dokumenty to myślę że nie będzie z tym żadnego problemu. Ale proszę wziąć wszystkich chętnych.
-Dobrze, może się pani nawet dziś nas wszystkich spodziewać. Harry wstał i podał mi rękę żebym też wstała.
-Dziękujemy i do widzenia. Rzuciłam na odchodne.
-Kuurde ale wspaniale wracam do szkoły. Wrzasnęłam do Hazzy który cieszył się nie mniej niż ja.


-Jak to wracamy do szkoły??! Spytał lekko szokowany Lou.
-Ja nie chcę tam wracać. Jęknął blondyn opychający się żelkami na kanapie.
-Ejj no weźcie, fajnie będzie. Uśmiechnął się lokowaty, niestety nie wszyscy podzielali jego entuzjazm.
-W sumie to nie jest zły pomysł. Skończenie szkoły da nam satysfakcję zresztą poznamy nowych ludzi i w ogóle fajnie będzie. Zachęcał Zayn.
-Ehh, okej. To ja pójdę poszukać naszych papierów do szkoły... Rzucił Liam i wyszedł z pokoju.
A ja siedziałam pod ścianą i obserwowałam całe zdarzenie.

Niall przyszedł do mnie i oznajmił że za chwilę będziemy jechać do szkoły zawieść papiery. Podniosłam teczkę ze stołu i schowałam ją do brązowej torby.

A tak przy okazji chciałabym wam wyjaśnić co się działo przez te kilka miesięcy ze mną i z chłopakami:
Z Zaynem się pogodziłam i on razem z Paulą tworzą szczęśliwą parę, Elonor zostawiła Lou ja jakiegoś chłopaka, Louis długo to przeżywał, praktycznie się nie odzywał do nikogo. Harry na razie jest sam bo sparzył się kilka razy więc dołączył się do naszego kółeczka "samotników" w którym tkwiliśmy we 2 razem z Niallem, Dianiel i Liam są póki co szczęśliwi. Ale nie wiadomo ile to jeszcze potrwa. Co do mojej pracy rzuciłam ją przez wspólniczkę mojej szefowej która mnie szantażowała. Jak jeszcze byliśmy we Francji to mnie i Dan porwali dwaj mięśniacy ale dzięki wspólnej pracy chłopaków i naszemu sprytowi udało nam się wyjść z tego cało. Teraz wracam do szkoły i tak na prawdę teraz wszystko się zacznie.
W NASTĘPNYCH ROZDZIAŁACH: 
Eliza dostanie list. Od kogo on może być?
więcej nie zdradzę CZYTAJCIE <3

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Noo hej, wiem że dodaję tak dzień po dniu ale stęsnikłam się za wami i mam taki mega pomysł dlatego właśnie oni wszyscy wracają do szkoły. Błagam bo nikt nie komentuję i wgl ;c nie wiem co jest ale proszę żebyście czytali dalej i komentowali ;*




























sobota, 23 marca 2013

Rozdział 20

Do moich uszu dochodziły kolejne wersy piosenki "Kiss Me" połączone z wrzaskiem nastoletnich fanek. Czułam się dość niekomfortowo stojąc obok Elenor, nowej dziewczyny Louisa.

Chłopcy zmęczeni opadli na hotelową kanapę. Adrenalina już z nich uszła, teraz wyglądali na całkiem normalnych zmęczonych nastolatków. Po krótkim czasie wszyscy rozeszli się do swoich pokoi.
Przebrałam się i poszłam do Harrego. Zapukałam do drzwi i nie czekając na odpowiedź weszłam.
-Jak się czujesz? Spytałam patrząc na chłopaka.
-Dobrze, tylko boli mnie głowa. Zrobił nieco smutną minę, ale po chwili znów się uśmiechnął.  -Właśnie przeglądam twittera. Jaaak widzę po postach chyba bardzo spodobał się koncert.
-Byliście niesamowici, ta moc bijąca od was. Aż oczu nie mogłam oderwać *__* 
-Dziękuję to wiele dla mnie znaczy. Uśmiechnął się ciepło i potarł ręką moje plecy na znak wdzięczności.
Długo jeszcze gadaliśmy i śmialiśmy się z Harrym, zrobiliśmy sobie nawet sweet focie i dodaliśmy na twittera. Podpisałam że to mój przyjaciel ale i tak odrazu dostałam hejty pod zdjęciem od zazdrosnych fanek 1D -__-
Wróciłam do siebie usiadłam na łóżku otworzyłam laptopa, sprawdziłam facebooka, twittera, jakieś strony plotkarskie. Zaczęłam sprawdzać maila, kilka maili z pracy, jakieś reklamy, promocje, oferty. Otworzyłam ostatnią nie przeczytaną wiadomość i prawie upuściłam laptopa na ziemie.

I tak cię znajdę suko, przede mną nie ma ucieczki... Znajdę cię choć bym miał zdechnąć.

Pod spodem było moje zdjęcie, moje zdjęcie w tej opuszczonej fabryce, poprawka moje nagie zdjęcie w opuszczonej fabryce.

Serce zaczęło szybciej bić, prawie wyskoczyło mi z piersi.  Przestraszyłam się, podeszłam do okna i zasłoniłam rolety. Tak na wszelki wypadek.
Usiałam na łóżku i podciągnęłam kolana pod brodę, myślałam o tym mailu o tym wszystkim. Wtedy do mojego pokoju wszedł Zayn.
-Hej misiu. Podszedł do mnie i chciał pocałować ale odsunęłam się.
-Zayn, musimy pogadać.Ten nasz romans musi się skończyć. Skrzywiłam się i spojrzałam na chłopaka który był zły ale on też chyba wiedział że tak trzeba.
-Tak chyba będzie lepiej.

Kilka tygodni później: 
Razem z Daniel poszłyśmy na zakupy wzięłyśmy też Liama i Nialla. Harry poszedł na randkę ^^ , Louis z Eleonor mieli iść do teatru ale nie wiem w końcu czy poszli, a Zayn i moja siostra zostali w domu.
Razem z Niallem dostaliśmy mega głupawki i bawiło nas dosłownie wszystko. Muszę przyznać że wcześniej średnio przepadałam za towarzystwem blondyna ale przed kilka tygodni bardzo się zaprzyjaźniliśmy. W sumie to nasza dwójka była najbardziej samotna. Każdy kogoś miał, oprócz nas ale nie przeszkadzało mi to ani trochę. Przez to mogłam spędzać więcej czasu z Niallem. Co do Elenor nie rozmawiamy, praktycznie w ogóle tak samo z Lou. Z Zaynem wszystko okej, tak mi się wydawało przynajmniej... Ale mało istotne. Z Daniel zaprzyjaźniłyśmy się i bardzo się z tego cieszę. Co do Liama mam mieszane uczucia nadal. Słyszałam kiedyś rozmowę Harrego i Li. Chłopak mówił że będą ze mną same problemy... Nie wiem w sumie o co mu chodziło.
Moja praca jako dziennikarki nie idzie mi zbyt dobrze. Ale nadal ją mam dzięki bogu. Przeprowadziłam z chłopakami kilka wywiadów, oddałam całkiem sporo dobrych artykułów. Będzie dobrze. Chłopaki koncertują i niech tak zostanie. Za półtora tygodnia wracamy do UK. Ehh wszystko co dobre musi się skończyć. Modlę się tylko żeby do końca wyjazdu nie zrobić jakiegoś przypału...


Wieczór:
-Dan pośpiesz się bo do jutra nie wyjdziemy... Ponaglałam przyjaciółkę.
-Już, już.
Razem z Daniel postanowiłyśmy się rozerwać i pójść do jakiegoś klubu zupełnie same.
-To gdzie idziemy? Spytała.
-W centrum był taki świetny klub warto tam się przejść. Wzięłyśmy taryfę i pojechałyśmy pod wskazany adres. Przed klubem pobiło się 2 gości...
-Yyy nie wiem czy to dobry pomysł żeby tu wchodzić. Stwierdziła Dan.
-Ejj będzie fajnie. Ale może poczekajmy aż wszystko się trochę uspokoi. Tak więc poszłyśmy do jakieś małej uroczej restauracji za rogiem. Zamówiłyśmy sobie drinki, potem jeszcze raz i jeszcze raz. Trochę byłyśmy już wstawionę kiedy do restauracji weszło 2 mięśniaków,  bardzo przystojnych. Zamówili piwo i spytali czy mogą się do nas dosiąść.
-Pewnie siadajcie. Odpowiedziałyśmy chórkiem.
-Co takie piękne panie robią tu same, i to w dodatku wieczorem?
-Chciałyśmy iść do tamtego klubu za rogiem ale pobili się czy coś więc czekamy aż się oczyści atmosfera. Wyjaśniła moja towarzyszka.
 -Jeśli chcecie to chodźcie z nami do takiej fajnej knajpki niedaleko. Rzucił chłopak.
-Z chęcią pójdziemy. Powiedziałam na co Dan kopnęła mnie pod stołem. Popatrzyłam na nią karcącym wzrokiem i powiedziałam że będzie dobra zabawa....
W niecałe 20 minut doszliśmy na miejsce. Faktycznie z zewnątrz wyglądało całkiem fajnie. Weszliśmy do środka. Jeden z chłopaków pociągnął mnie do ciemnego pomieszczenia. Usłyszałam krzyk Dan i również to jak drzwi się zatrzaskują. On uderzył moimi plecami o ścianę. Zaczął całować i rozbierać. Krzyczałam żeby tego nie robił. Zaczęłam płakać i uderzać go. Uderzył mnie w brzuch żeby się uspokoiła...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Heeej ;**
Boże ale jestem z siebie dumna napisałam :D :D Szczerze myślałam już żeby zawiesić bloga. Ale dałam radę jest dobrze :) Wiem że rozdział jest kiczowy i wgl nudy :c przepraszam ale to jedne co byłam w stanie z siebie wypocić. I musi być taki żeby powoli wprowadzać was w mój misterny plany. Okej to chyba tyle jeśli macie jakieś pytania czy coś to piszcie na gg : 18437100 ;>

PS. Proszę o bardzo bardzo dużo komentarzy <3 bo to one mnie motywują do pisania <3

CZYTASZ=KOMENTUJ <3 <3

sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 19

Kończyłam właśnie malować lewe oko. Mimo to że i tak już jesteśmy spóźnieni bo mieliśmy wyruszyć około 10 minut temu nie spieszyło mi się i każdą porcję cienia nakładałam spokojnie bez nerwów.
W końcu skończyłam mój idealny makijaż. Skromnie mówiąc wyglądałam fantastycznie !! Miałam na sobie czarną sukienkę z wyciętymi plecami do kolona podobnego koloru szpilki parę kremowych bransoletek i niewielką torebka w kształcie kłódki. Zeszłam do salonu gdzie czekali wszyscy.
-Przepraszam że tak długo. Rzuciłam wchodzą do pokoju. Ich grobowe miny serio mnie przeraziły. -To co jedziemy ? Spytałam świdrując ich wzrokiem.
-No mieliśmy jechać już 15 minut temu... Odparł mi chłodno Liam.
Reszta się nie odzywała o co chodzi? Czy ja znowu coś złego zrobiłam? Sama już nie wiem.
Tuż po tym dość średnio miłym wytyku mojego "spóźnienia" przez Liama wszyscy za wyjątkiem Lou byli już ubraniu w płaszcze, kurtki takie tam. Weszłam do salonu żeby pogonić trochę chłopaka.
-Ej, Lou wychodzimy chodź. Powiedziałam do chłopaka siadając obok niego na kanapie.
-Ja dojadę do was muszę jeszcze po kogoś pojechać. Odparł bez większych emocji, nie wyczułam w tonie jego głodu ani smutku ani gniewu, poirytowania tylko zwykłą obojętność. Nigdy nie był taki przynajmniej dla mnie... Od pewnego czasu jest strasznie blady, nie uśmiecha się, wiecznie podkrążone oczy. Ostatnio jak przyłożyłam głowę do jego klatki piersiowej czułam bicie jego serca a raczej kołatanie. Z moich przemyśleń wyrwał mnie Harry.
-Choć musimy już jechać, bo się spóźnimy. Podał mi rękę i razem wyszliśmy z domu. Próbowałam spytać chłopaka dlaczego wszyscy dzisiaj tacy nerwowi, niestety zbył mnie pod pretekstem że to przez koncert wszyscy są podenerwowani.

Obudziłam się na ramieniu Daniell.
-O jej przepraszam, nie wiedziałam że zasnęłam na twoim ramieniu. Szybko się wytłumaczyłam najwidoczniej rozbawionej całą sytuacją dziewczynie.
-Nic się nie stało, to była czyta przyjemność na serio słodko wyglądasz jak śpisz. Mulatka delikatnie się uśmiechnęła przez co od razu poczułam się lepiej. 
W sumie wcześniej nie miałam jakoś tak pogadać z Dan. Tak więc zaczęłyśmy gadać na przeróżne tematu. Zaczęło się od koncertu... wiadomo. Atmosfera zrobiła się luźniejsza. Muszę przyznać że nawet żałowałam kiedy się dowiedziałam że już jesteśmy na miejscu.
Byliśmy już w środku, chłopcy ubierali kostiumy sceniczne potem będą im robić make-up, wiadomo rozgrzewka głosu takie tam. A no tak zapomniałam wspomnieć że Louisa jak nie było tak nie ma... Wszyscy się denerwują ze po kogoś pojechał ale nie chcą powiedzieć po kogo. Ma wyłączony telefon ni jak się z nim skontaktować... Jakiś debil poprostu idiota.

Jakiś czas później:
-Louis ty kretynie!!! Odjebało ci do reszty? Wrzeszczał Liam, a Daniell  i ja trzymałyśmy go by poprotu rzucił się na niego z pięściami . Tak, tak ten Liam spokojny opanowany, "ciocia dobra rada" i te sprawy, i wyszło na jak jaki z niego agresor.
-Ej przeprosiłem tak ? Próbował się usprawiedliwić Lou.
-Mam w dupie twoje przepraszam i zapamiętaj to sobie lepiej. Warknął Li i wrócił dalej rozgrzewać swój głos, zostawiając nas w dość krępującej sytuacji.
Dopiero teraz zauważyłam że obok Louisa stoi jakaś chuda, wysoka dziewczyna o długich brązowych włosach. Spojrzałam na nią i delikatnie się uśmiechnęłam. Oboje podeszli do mnie.
-To jest Elenor, moja dziewczyna.
-Elenor, poznaj Elizę moją przyjaciółkę.
DZIEWCZYNA ? DZIEWCZYNA ? KURWA SERIO ?
Aż nogi się pode mną ugięły... Poczułam ukłucie w sercu zabolało mnie to. Tylko czemu?
-Miło mi cię poznać. Wyjąkałam i nie czekając na odpowiedź udałam się do garderoby Harrego. Nie wiem czemu do niego ale to przy nim odnajdywałam spokój.
Weszłam do środka. Usiadłam na fotelu, czułam jak Harry  wodzi za mną wzrokiem.
-Ahh czyli poznałaś Elenor...? Odparł sarkastycznie.
-Znasz ja?
-Tak to jest była no i obecna dziewczyna Louisa, przykra sprawa zdradzała go regularnie ale on był ślepo w niej zakochany. Ładowała się do łóżka każdemu... On jej wszystko wybaczał, gdyby ona z nim nie zerwała to pewnie dalej by ze sobą byli. Bo przecież każdy potrzebuje jakieś źródła dochodu. Ona miała Louisa.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Heej, jak ja tu dawno nie byłam ;c czasu nie mam no i nie nejlepiej jest ze mną ostatnio, znaczy nigdy ze mną dobrze nie jest ale ostatnio coraz gorzej ;c Wogóle przepraszam że tu nic nie dodawałam ale okazało się że mam anemie ;c beznadzieja cięgle mi zimno nic nie jestem kołatanie serca senność  masakra. No i nawet się wam pochwale bo przeżyłam zawód miłosny... Ehh nie mogę się zebrać jakoś tak ;c smutno mi coraz ze mną gożej. Zastanawiałam się czy nie zawisieć bloga tak więc nie wiem jeżeli chcecie żebym go nie zawiszała to proszę o bardzo dużo komentarzy <3


CZYTASZ=KOMENTUJ     PROOOSZĘ <3

sobota, 20 października 2012

Rozdział 18

-Louis co ty do cholery odpierdalasz? Huknęłam na chłopaka okrywającego mnie właśnie dużym zielonym kocem.
-Ja? Spytał kompletnie zbity z tropu.
-Nie, ja... Ceremonialnie gestykulowałam rękoma, coraz bardziej podnosząc głos.
-Ćwiczę. Odpowiedział jakby niby nic. Jakby nie widział nic złego nic w tym że o 8 rano wbija do mojego pokoju z tekstami typu "kochanie" i takie różne.
-A co jeśli można spytać?
-A co jeśli nie można spytać? Uśmiechnął się chytrze Lou i zaczął pożerać tosty które mi przyniósł.
W mojej głowie przemknęła jedna myśl. "Tak chcesz się kurwa bawić?", "To się pobawimy". Molestując moje oczy... Nie zrozumcie mnie źle to znaczy że zamykając i otwierając je w kółko, miętosząc moje gałki oczne dłońmi . W końcu pierwsze łzy poleciały, reszta była dziecinnie prosta.
Zaczęłam szlochać coraz głośniej i ani myśli mi się uciszyć. Chłopak patrzył na mnie wręcz zszokowany. 
-Co stało skarbie? Spytał troskliwie, gładząc moje włosy.
-Nic, po prostu coś mi się przypominało, coś bardzo bardzo smutnego...
-A co takiego ci się przypomniało bardzo smutnego? Spytał przytulając moją głowę do jego piersi.
-Nie chce o tym rozmawiać... Proszę zostaw mnie samą... Jęknęłam chowając twarz w dłoniach. Loius wstał posłusznie opuszczając pokój z lekko zszokowaną miną. Dosłownie po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
-Poszedł już? Spytał Zayn wkładając głowę w szparę drzwi.
-Poszedł...
Chłopak wskoczył do mojego łóżka z prędkością światła i zaczął mnie całować. Nie opierałam się, obecność Zayna dawała mi zawsze emocjonalnego kopa, tak było i tym razem...


Siedziałam w salonie i razem z harrym oglądaliśmy jakąś głupią komedie pokroju "american pie". Wszyscy byli zabiegani w związku z dzisiejszym koncertem.
Zayn zszedł na dół w samych bokserkach i paniką w oczach.
-Ej nie ma nigdzie moich kremowych spodni. Nie widzieliście ich ?
-YyyY nie... Odpowiedział krótko Harry. Spojrzałam na niego pytająco ale chyba tego nie zauważył....
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak wiem dałam ciała na całej linji ale to przez to pieprzne gimnazjum nie mam na nic czasu,  sprawdzian za sprawianiem... I ta wena... która mi uciekła gdzieś w nieznane zakątki mojego mózgu ;D
Co do rozdziału specjalnie jest taki krótki, następny będzie dłuższy obiecuję... Ale chciałam wam dać przedsionek tego co się bezie dziać... Bedzie afera ;c
A zapomniałabym bardzo bardzo was kocham za te 26 tyś wejść <3 jesteście wspaniali.
Wiem że pewnie macie mi na złe że długo nic nie dodawałam przepraszam jeszcze raz ale dziś miałam trochę czasu więc zrobiłam stronę na fejsie która nazywa się " Nie najgorszy ten twój suchar"  jeżeli macie fejsa to lajkujcie niech wasi znajomi też lajkną ;D Z góry wam dziękuje. http://www.facebook.com/NieNajgorszyTenTwojSuchar

wtorek, 25 września 2012

Rozdział 17

Leżałam w pokoju rozmyślając o tym wszystkim. Poczynając na Zaynie a kończąc na Harrym. Jutro chłopcy mają pierwszy koncert. Muszę potem zrobić z nimi wywiad, będę mieć zdjęcia z koncertu i napisać do tego reportaż. Fanki pierwszy raz ujrzą dziewczynę przez którą atmosfera w domu jest bardzo napięta. Mianowicie mnie. Zamknęłam oczy.
Około 2 godzin temu: 
 Harry zaczął się do mnie przybliżać. Odwróciłam głowę, chłopak zahamował. Puścił moją rękę i przymknął oczy. Był smutny, widziałam to w jego pół otwartych oczach.
-Przepraszam Harry ale my nie powinniśmy.
-Nie, spoko nic się nie stało. Pociągnął nosem i blado się uśmiechnął.
Długo spacerowaliśmy pogrążeni w refleksji. Kiedy słońce zaszło zrobiło się nieprzyjemnie zimno. Chłopak oddał mi swoją szarą rozciągniętą bluzę, choć sam niemiłosiernie marzł. Ale wiadomo w życiu by się nie przyznał. Pod pretekstem zmęczenia wróciliśmy. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg drzwi doleciał do nas zapach przypalonego jedzenia i stęchlizny. Całe piętro było zadymione.
-Co się tu dzieje? Spytał Harry rozganiając dym dłonią.
-To ja. Usłyszeliśmy gdzieś z kuchni (?) Louisa. -Robiłem sobie tosty wam też zrobiłem. Wiem po prostu że Harry lubi dobrze przypieczone.
-Owszem, lubię ale węgla nie jadam. Powiedział chłopak jednocześnie śmiejąc się i krztusząc.
Otwierając wszystkie okna wreszcie pozbyliśmy się dymowej mgiełki. Louis z Harrym postampowili się pobawić obrzucając balonami z wodą. Za to ja chciałam zajżeć do Pauli. I może pogadać z Zaynem. Wyszłam po schodach do pokoju Pauli. Stałam pod nimi z 5 minut za to nikt nie otwierał. Zama szycie pociągnęłam  za klamkę, ale w pokoju nikogo nie było. Czyli jest u Zayna. Zeszłam piętro niżęj. Tym razem nie dałam się wyfrajeżyć i zapukałam raz i weszłam. pożałowałam tego natychmiast.
-Fuuuj, wynajmijcie sobie pokój! Krzyknęłam w stronę prawie nagiego Zayna i Pauli tylko  bieliźnie, którzy się speszyli i zakryli kocem. Poczułam takie dziwne uczucie w brzuchu... Zazdrość (?) Nagle dostałam przypływu adrenaliny i przypomniałam sobie że one ma 15 lat ! Podeszłam bliżej łóżka i wyciągnęłam siostrę z pod koca. Kazałam jej czekać u mnie w pokoju, i z tam tąd nie wychodzić.
-Do końca cię pojebało? Ryknęłam na przestrasznego chłopaka.
-Ja... ja nie chciałem żeby tak wyszło.
-Aaa, nie chciałeś ? No to wszystko spoko luzik...
-Serio? Spytał nie ufnie.
-Nie kurwa ! Chciałeś bzyknąć moją piętnastoletnia siostrę. To jest karalne.
-Wybacz ale jestem facetem ! Ja też mam potrzeby.
-To masz problem... Jeżeli jeszcze raz nawet pomyślisz żeby uprawiać z nią sex to uwierz mi wykastruję cię rozumiesz?
-UuuUU jaka groźna. Pociągnął mnie za rękę. Upadłam na materac. Była we mnie złość i w pewnym sensie czułam się podniecona. Usiadłam na nim okrakiem, masując jego tor. W końcu Zayn objął prowadzenie. Teraz to on siedział na mnie. Rozbierał mnie szybko, jakby nie mógł się opanować. Czułam się tak samo, emocje wzięły górę.
Mulat wszedł we mnie ,cicho jęknęłam i przybliżyłam twarz zaczęliśmy się całować.

Dopięłam guzik w spodniach i trzasnęłam drzwiami....
Teraźniejszość:
 Poczułam jak ktoś trzęsie moją osobą. Otwarłam oczy i ujrzałam Louisa.
-Cześć kochanie, przyniosłem ci śniadanie. Chłopak delikatnie musnął moje usta i usiadł koło mnie. 
"Kochanie" ? O co chodzi? Czy ja przespałam to że Lou został moim chłopakiem?
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, otóż takie lekkie zaskoczenie ! Zayn i Eliza sama się tego nie spodziewałam :) Dzięczkuję za tyle wejść i komentarzy. Na serio kocham was. A przepraszam że tak późno dodaję ale strasznie dużo nauki kartkówka za kartkówką. Postaram się teraz wcześniej dodać następny. Jakby co to piszcie 18437100.
CZYTASZ=KOMENTUJ !!!!!!!!

środa, 12 września 2012

Rozdział 16

-Ale to przecież fizycznie nie możliwe... Jęknął Zayn.
-Taaa, fizycznie to my zrobiliśmy tylko jedną rzecz... Odpowiedziałam znudzona ciągłym wypieraniem rzeczywistości przez chłopaka.
-Jedną... Ale za to jak to zrobiliśmy. Uśmiechnął się i przekrzywił głowę w lewą stronę jakby usiłował przypomnieć sobie nasze zbliżenie. -Skoro zrobiliśmy to raz... Czemu nie spróbować kolejny, sprawdźmy czy dalej tak na mnie działasz. Mulat zaczął przybliżać się szybkimi zdecydowanymi krokami. Cofałam się lecz w końcu stuknęłam plecami o ścianę. Chłopak nie odpuszczał, zaczął całować mnie po szyi.
-Dobra, sprawdźmy czy jesteś tak zmysłowy jak zapamiętałam. Przyciągnęłam go za koszulkę, aż zawył z zachwytu. Zaczęliśmy się całować coraz łapczywiej i szybciej. Byliśmy na tyle blisko że mogłam zrobić to na co czekałam. Cofnęłam nogę do tyłu, zgięłam ją w kolanie i z całej siły kopnęłam go w krocze. Zayn głośno jęknął, opadł na podłogę.
-To cię nauczy że nie podrywa się siostry swojej dziewczyny. Wyszłam z pokoju zostawiając go tam samego w opłakanym stanie.
Tak wiem to był cios po niżej pasa, i nie powinno robić się tego facetom. Ale innej możliwości nie było, nie dałabym rady się mu wyrwać przecież nie raz widziałam go bez koszulki te jego prężące się mięśnie. Gdybym zaczęła krzyczeć ktoś by przybiegł to na pewno. Za to wszyscy dowiedzieli by się o balu.
                                                                          ***

Zeszłam do kuchni po wodę. Przy stole siedział Zayn trzymając sobie lód na genitaliach. Harry stał przy blacie uderzając w niego pięścią.
-Co się stało? Zapytałam kładąc dłoń na ramieniu lokowatego.
-Suflet mi opadł. Patrz. Wziął do ręki okrągłą blachę i zdjął folię. Fakt faktem przypominało to bardziej krążek do hokeja a niżeli suflet.
-Biedactwo. Przytuliłam go i podeszłam do mulata.
-A tobie co się stało słoneczko? Zapytałam z troską w głosie i wielkim uśmiechem na twarzy.
-No cóż postanowiłem zagrać w tenisa w moim pokoju i piłka jakoś tak feralnie trafiła... sama widzisz gdzie.
Hmm. Dobry z niego aktor. Po chwili wypowiedział bezgłośne "przepraszam", na które w ogóle nie zareagowałam.
Wróciłam do salonu i usiadłam koło Nialla.
-Jedziemy do restauracji coś zjeść? Spytałam łapiąc się za brzuch z głodu.
-Pytanie... Blondyn poderwał się z miejsca i ciągnąc mnie za rękę zaprowadził do samochodu chwytając po drodze kluczyki i portfel.

Usiedliśmy przy stoliku w koncie czerwono kremowej sali. Nie musieliśmy długo czekać bo od razu podbiegła do nas kelnerka i dała nam karty dań.
-To co zamawiasz? Spytał blondas wychylając się zza menu.
-Zobacz na stronę 4 pozycję 7.
-Hmm, deska serów. Pycha. Przytaknął chłopak.
-Fajnie jest jest sporo rodzai ja jadłam tylko 3 z tych wymienionych. Camember, brie i roquefort.
-Dobra wołać kelnerkę? 
-Jasne. 
-parle vou frasce ? Spytał Niall a kelnerka przytaknęła.
-Umiesz francuski ? Zwrócił się do mnie.
-Niestety nie, ale umiem niemiecki.
-To zapytaj pani czy mówi po niemiecku.
-Sprechen Sie Deutsch? Kobieta rozłożyła ręce w znak kompletnej nie wiedzy.
-Do you speak english? Zapytała nas w konću.
-Yes, I do. Odpowiedział Niall.
-Dekle z nas. Strzeliłam facepalma.

Zjedliśmy nasze zamówione dania i postanowiliśmy wrócić do domu.

-Cześć już jesteśmy. Krzyknęłam przekraczając próg.
-Witajcie. Przywitała nas ciepłym uśmiechem Daniell.
Zostawiłam Nialla w holu a sama pobiegłam do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi, uderzyła mnie fala gorąca. O dziwo nie byłam sama, Harry leżał na moim łóżku przekręcając mój brązowy dziennik w dłoniach.
-Co ty tu robisz? Spytałam utkwiwszy wzrok w moim notesie.
-kąpałem się u ciebie.
Spojrzałam na niego pytająco.
-Zayn zajął naszą. Wytłumaczył.
-A, ok. Mam nadzieję że go nie otwierałeś... Powiedziałam i podeszłam do chłopaka wyrywając mu moją własność.
-Nie, skąd. Aż takim chamem nie jestem. Uśmiechnął się. -Chcesz iść nad wybrzeże?
-Jasne.
Harry otworzył mi drzwi balkonowe z których był widok na lazurowe wybrzeże.
Szliśmy po miękkim piasku rozmawiając o kompletnych pierdołach. Chociaż by o tym co jedliśmy z Niallem w restauracji. Po pewnym czasie poczułam że chłopak łapie mnie za rękę. Chciałam ją wyrwać ale miał za mocny uścisk. Harry przystanął i popatrzył mi w oczy.
-Masz ładne oczy. Uśmiechnął się.
Niebezpiecznie zaczął się do mnie przybliżać...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie !! Pewnie nie spodziewaliście się że tak wcześnie dodam rozdział :) Mi się nawet podoba ten rozdział ale ocenę zostawiam wam :D Tak więc proszę o dużo komentarzy :)
CZYTASZ=KOMENTUJ ;D








piątek, 7 września 2012

rozdział15

-Zayn?! Powtórzyłam jeszcze raz. Nie, to nie mógł być on. To nie możliwe...
-Tak? Zapytał Mulat wkładając głowę przez uchylone drzwi. 
-YyyyYy. Amm, zastanawiałam się... Czy mógł byś mi pożyczyć na chwilę swój iPod? Wydukałam.
-Pewnie, już ci przyniosę. Wyszedł.
 Na tym piętrze był pokój Harrego, Zayna, mój z ubikacją, duża garderoba w której trzymaliśmy tylko puste walizki i wspólna  toaleta dla chłopców. Oczywiście omal się nie pobiliśmy z Zaynem o pokój z własnym "wychodkiem" ale było warto. Po dłuższej chwili wrócił i ostrożnie podał mi urządzenie.
-A, chodź na dół chce właściwie to chcemy wam coś powiedzieć. Rzucił chłopak zostawiając za sobą tylko rozszczelnione drzwi. Posłusznie poszłam do salonu gdzie wszyscy już siedzieli na fotelach w ciemno-brązowych obiciach. Zayn i Paula stali zerkając na siebie lekko zawstydzeni. Usiadłam na oparciu fotela Daniell.
-Otóż, chcieliśmy wam ogłosić że... Zaczęła Paula.
-Że oficjalnie jesteśmy parą. Dokończył stojący obok chłopak. Wszyscy zerwali się z miejsc i zaczęli im gratulować. Ja siedziałam nadal nie mogąc uwierzyć że to się dzieje naprawdę. Może wtedy on myślał że jestem Paulą? A może że jestem kimś obcym. Raczej nie robił by tego celowo... Prawda?! Nie no przesadzam, najpierw muszę mu o tym powiedzieć. Wstałam i chwiejnym krokiem podeszłam do nich i ze sztucznym uśmiechem wydukałam:  
-Gratuluję wam. Wiedziałam od dawna że jesteście dla siebie stworzeni. Przytuliłam ich po kolei i wróciłam do siebie trzaskając drzwiami. Ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam głośno szlochać. Gdy się trochę uspokoiłam usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę. Powiedziałam dalej trzęsącym się od płaczu głosem. Otarłam kciukiem oczy, podciągnęłam nosem i starałam się naturalnie uśmiechnąć.
-Hej, to tylko ja Louis. Chłopak podszedł do mnie i usiadł na łóżku.
-Widzę... Rzuciłam bez przekonania, ale widząc posępną minę Lou poprawiłam się i dodałam: -Miło cię widzieć.
-Ciebie też. Uśmiechnął się. -Czemu płakałaś? Położyć swą skostniałą dłoń na moim rozpalonym policzku.
-Chwila słabości, każdemu może się zdarzyć. Mówiłam próbując powstrzymać kolejne łzy pchające się do moich oczu.
-Czy chodzi o mnie? O to że naciskam w jakiś sposób? Przepraszam... Powiedział to tak szczerze bezpośrednio i uroczo. Przepraszał mnie bo myślał że jestem smutna przez niego...
-Nie absolutnie nie masz mnie za co przepraszać to ja cię odtrąciłam a ty dalej dla mnie jesteś taki dobry.
-Nie rozmawiajmy o tym, dam ci tyle czasu ile potrzebujesz. Pamiętaj kocham cię ! Wstał i bez słowa wyszedł. Pierwszy raz powiedział że mnie kocha...
Teraz tym bardziej muszę się dowiedzieć od Zayna co pamięta z tamtej nocy. Podniosłam się i zaczęłam podążać do pokoju na przeciwko. Drzwi były uchylone. Słyszałam na rozmawia z kimś przez telefon. Mimo wszystko zapukałam.
-Tak, dobrze. Przepraszam ale muszę kończyć ktoś puka. Ja też tęsknię do ciebie kochanie. No, ja ciebie też pa. Tyle tylko usłyszałam z dość dziwnej rozmowy telefonicznej Mulata.
-Wejdź. Usłyszałam ze środka.
-Posłuchaj, muszę cię o coś zapytać.
 -Pytaj. Wzruszył ramionami.
-Czy byłeś na tym balu charytatywnym na który miałam pójść z Louisem?
Trochę zwlekał z odpowiedzią widać było że coś rozważa, myśli, kalkuluje bóg jeden wie co jeszcze robił. Zawahał się a potem wziął głęboki oddech i powiedział powoli dalej nie będą pewny czy robi dobrze.
-Owszem, byłem.
-Laluś. Krzyknęłam.W pierwszej chwili na twarzy chłopaka pojawiło się zmieszanie a później gniew.
-O co ci chodzi z tym "Lalusiem"? Spytał udając że nie ma o niczym pojęcia.
-Może głupie pytanie ale czy my ze sobą spaliśmy?
-Że co proszę?
-Czy uprawialiśmy ze sobą... Zaczęłam.
-Wiem o co chodzi. Ale dlaczego tak sądzisz?
-Tańczyłeś tango z jakąś dziewczyną na tym balu?
-Tak, z jedną. Była nie samowita. Potem się... O kurde ! Krzyknął.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, przepraszam że tak długo mnie tu nie było. Muszę przyznać że ta szkoła przez 4 dni dała mi tak w tyłek. Jestem wyczerpana jestem zbyt zmęczona by spać. Proszę o bardzo dużo komentarzy :)
CZYTASZ=KOMENTUJ PROSZĘ.

niedziela, 2 września 2012

Rozdział 14

Rozdział napisany został przez : Rosalie (suzy2622)
Jej blog : http://i-choke-on-my-own-words.blogspot.com/ (Jest świetny, zachęcam do przeczytania)

Otworzyłam wielkie okno znajdujące się w salonie. Głęboko westchnęłam i zaciągnęłam do płuc świeże powietrze. Moje czy były zachwycone widokiem Lazurowego Wybrzeża. Zamknęłam powieki, uśmiechnęłam się delikatnie i przejechałam dłonią po wilgotnym parapecie po wczorajszym deszczu
-O czym rozmyślasz?- dobiegł do moich uszu kojący głos. 
Otworzyłam oczy i stanęłam twarzą w twarz z promiennym Louisem. 
-O wszystkim- odparłam. 
Podeszłam do chłopaka, oplatając dłonie wokół jego talii wtuliłam się w jego tors. Do nozdrzy od razu dotarł niezwykle pociągający zapach jego perfum. Głęboko westchnęłam. 
Odsunęłam się od niego na kilka centymetrów
-Idź, rozpakuj się- powiedziałam puszczając go całkowicie. 
Posłał mi uśmiech, po czym pstryknął w nos. Obrócił się na pięcie i poszedł w stronę swojego pokoju. Ja znów spojrzałam na wybrzeże. 
Niezwykle skomplikowane jest to, w czym teraz się znajduję. Całkowicie pomieszane, niepoukładane. Dałam Lou do zrozumienia, że bardziej chcę poczuć jego bliskość, lecz ja ją przecież odczuwam. Ile dałam jemu czasu? Ile sobie dałam czasu? Dlaczego nie był na balu? Wyczekiwałam jego obecności. W dodatku tego dnia nie pamiętam w całości. Mam w głowię dziurę, pustkę i nie wiem, co powinno się zamiast niej znajdować. Co się stało na łące w Bingley?
-Kim ty byłeś?- zapytałam siebie, gdy dotarło do mnie wspomnienie o chłopaku w masce. Zrezygnowana wypuściłam głośno powietrze i udałam się do swojego pokoju hotelowego. Opadłam na łóżko i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. W całości hotel, w którym się znajdowaliśmy był luksusowy. Mój gościniec także. Kremowe ściany grały idealnie z brązowymi meblami, dużym podwójnym białym łożem oraz puszystym, okrągłym dywanie w tym samym kolorze. Rozległo się pukanie. Podniosłam się leniwie na łokciach 
-Proszę- krzyknęłam, a po chwili w pokoju pojawiła się głowa Nialla 
-Hej mała- uśmiechnął się szeroko, co od razu odwzajemniłam- Zaraz będzie obiad- dodał 
-Cóż za rarytasy gotujecie?
-Rarytasy?- zaśmiał się- Daddy powiedział, że od dzisiaj nie będzie tak dobrze. Zaczynamy zdrową żywność- pokręcił głową 
-Czyli dzisiaj jemy...?
-Tofu- dokończył po czym znikł za drzwiami. 
Tofu? Głowa troszkę mnie zabolała. Wytężyłam myślenie. Tofu? 
Zwykłe zaniki. Wyciągnęłam z dna walizki zeszyt, brązowo oprawiony i otworzyłam.
"Tofu, coś z tofu"- zanotowałam i odłożyłam go na miejsce. 
Powędrowałam do kuchni gdzie przy lodówce grzebał Niall
-Nie zjem tego- zaprzeczał blondyn
-Wszyscy to zjemy, ty też- odparł wchodzący do kuchni Li
-Dodaj do tego chociaż coś tłustego- prosił- masło chociaż
-Masło z tofu?- zapytał pogardliwie. 
Znów wróciłam do swojego pokoju i po raz kolejny wyjęłam zeszyt 
"Masło z tofu"- zapisałam i wsadziłam notatnik pod poduszkę. 
-Obiad!- krzyknął Lou pukając w moje drzwi
-Nie jestem głodna- odwrzeszczałam, po czym do pokoju wszedł pasiasty. Usiadł na skraju łóżka 
-Coś się stało?- zapytał
Pokręciłam przecząco głową.
-Lou..- dodałam, gdy chciał wychodzić
-Hmm?- odparł i usiadł koło mnie 
-Dlaczego nie było cię na balu?- to pytanie dręczyło mnie od jakiegoś czasu 
-Przepraszam, wypadło mi coś. Wiem, głupio się zachowałem, ale wynagrodziłem, prawda?- odparł z uśmiechem, a ja spojrzałam na niego pytająco 
-No Zayn- dodał, a ja nie wiedziałam za grosz o co chodzi
-Zadzwoniłem do niego i poprosiłem, aby dotrzymał Ci towarzystwa. Myślałem, że z nim byłaś- dodał speszony 
-Tak, zapomniałam- łgałam.
-Więc idziesz?
-Nie, nie jestem głodna. 
Po chwili zostałam sama. 
Gdzie ty byłeś, Malik?
Usłyszałam dzwonienie mojego telefonu. Rozgadałam się za nim, ale nigdzie go nie było. Spojrzałam w stronę torebki. Zaczęłam ją przeszukiwać. Wywaliłam wszystkie rzeczy. W pewnym momencie z środka wypadła karteczka. Pognieciona. Wzięłam ją w ręce i rozwinęłam. Był zapisany nie niej numer telefonu. 
****3 dni wcześniej****
"Wypiłam tak na rozgrzewkę 5 kieliszków. Wyszłam na parkiet nie kontrolując moich ruchów. W pewnym momencie gdy byłam pewna że spadnę ktoś mnie złapał. Miał maskę więc nie widziałam jego twarzy. Stanęliśmy maska w maskę, dziurki na oczy w dziurki na oczy... Niespodziewanie ktoś puścił muzykę do tanga. Chłopak przycinał mnie do siebie i mocno pewną ręką złapał w tali. Ja położyłam mu jedną dłoń na barku a drugą chwyciłam dłoń chłopaka. Zaczęliśmy  tańczyć było niesamowicie ruszał się jak zawodowiec. W tym momencie było miedzy nami tyle namiętności, seksapilu.
Przestaliśmy tańczyć spojrzeliśmy sobie w oczy (na tyle i to było możliwe, rzecz jasna) i namiętnie zaczęliśmy się całować. Wyszliśmy z sali, znaleźliśmy jakieś miejsce gdzie nikogo nie było. Powróciliśmy do całowania, chłopak jeździł po moich pośladkach, całował po szyi... Ja zaczęłam rozpinać mu spodnie on moją sukienkę. Odkleiłam się od niego na chwilę.
-Powiedź mi chociaż jak masz na imię? Spytałam.
- Ciiiiiiiiiiiii. Przyłożył mi palec do ust i wrócił do poprzedniego zajęcia. Nie protestowałam, chciałam tego. Oparłam się o ścianę...."
****Teraźniejszość****
Znalazłam telefon. Trzymając skrawek papieru w dłoni wykręciłam numer znajdujący się na nim. Nagle wyświetliła mi się nazwa. O dziwo miałam już ten numer w swoich kontaktach 
-Malik?- wydusiłam"
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Muszę przyznać że wybór że nie był łatwy. Miałam dylemat przy 2 ale jakoś udało mi się pójść na kompromis. Dziękuję serdecznie wszystkim dziewczyną które przysłały swoje prace. Jeszcze raz bardzo dziękuję Rosalie za przywrócenie mi weny tym rozdziałem i zaczęłam pisać nawet następny. Tak więc niedługo będzie.
Zapraszam na 3 cudowne blogi Ffragolli :
-http://grito-fuerte.blogspot.com/
-http://hard-comes.blogspot.com/
-http://urealizbe.blogspot.com/
CZYTASZ=KOMENTUJ

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

KONKURS!

Wreszcie się zdecydowałam ponieważ kilka osób wręcz prosiło mnie wysyłając wiadomości na moje gg. Bardzo się cieszę że jednak mnie przekonaliście :D A i jeszcze wam nie podziękowałam za pierwsze miejsce w konkursie blog miesiąca na stronie: wymarzony świat z one direction.

Konkurs:
Ma to być 1 rozdział. Długość dowolna, bez ograniczeń. Możecie zmienić tę historię o 180 stopni, ale tak aby mniej więcej zgadzała się z wcześniejszymi losami Elizy.
Termin ostatecznego wysyłania pracy do 2 września.
Jeżeli macie jakieś pytania apropo tego konkursu to piszcie na moje gady gadu: 18437100
A prace wysyłajcie na e-mail paulinarazowska@gmail.com
Kiedy będziecie wysyłać opowiadania to piszcie swoje imiona czy nick. Możecie również wysyłać adres swojego bloga na pewno go zamieszczę

sobota, 25 sierpnia 2012

Czy wzięłyyście udział w konkursie ? Jeśli tak to napisz komentarz jeśli będzie was choć troszkę to taki zorganizuję !

Witajcie :D
Od razu wyjaśniam. Nie mam ostatnio weny, dobiło mnie kilka wiadomości że powinnam skończyć z pisaniem takiego chłamu jakim jest  mój blog. Lekko się podłamałam i zastanawiam się czy nie zawiesić bloga albo w ogóle go usunąć :( Przepraszam ale również coraz więcej pojawia się komentarzy "świetny rozdział zapraszam..." czy "Genialny blog, pisz dalej zapraszam...." Trochę wtedy zaczynam wątpić że ktoś czyta te nudne wypociny, świadczy to jedynie o tym że osoba pisząca go ma na tyle IQ aby przeczytać pierwsze dwa słowa np "13 rozdział". Przepraszam bo pewnie to nic nie zmieni kiedy napiszę że lubię kreatywne komentarze kiedy nawet miałbyś mnie ochrzanić że coś napisałam źle i ci się nie podoba PISZ ! Byle bym mogła uwierzyć że czytasz a nie chcesz się reklamować.
A co do konkursu to miałby to być jeden dzień we francji :Daniel, Pauli, Elizy i chłopców a może kogoś jeszcze ? :D Daję wam wolną rękę. Jeśli chcielibyście abym zorganizowała taki konkurs napiszcie komentarz pod tym postem że chcecie :** Dobranoc


poniedziałek, 20 sierpnia 2012

rozdział 13

Kończyłam pakować już 2 walizkę ubrań, kosmetyków, leków i innych tego typu potrzebnych mi rzeczy we Francji. Cały dzień spędziłam na pakowaniu ,co rusz pomagają Pauli. Dziś w nocy mamy wylatywać z lotnika o nazwie: Heathrow. Menager chłopców (którego dopiero wczoraj miałam przyjemność poznać) stwierdził że to właśnie to lotnisko będzie najmniej oblegane przez fanki. Całe miasto (Londyn) i okoliczne hrabstwa mają w sumie 5 lotnisk. Heathrow jest największym w Europie. Plan jest taki aby wypuścić 3 busy na różne 3 lotniska. My będziemy jechać dużym vanem jako czwarci. Żeby było dziwnie całą tę farsę wymyślił Harry, nasz mistrz perswazji i dedukcji.
Będziemy mieszkać w dość słabo zaludnionej części Cassis, na wschód od Marsylii. Blisko Lazurowego wybrzeża.
-Skończone ! Krzyknęłam i opuściłam ostatnią torbę w holu z hukiem. Paula zbiegła szybko ze schodów i z równie wielkim uśmiechem i hałasem co ja odłożyła bagaż.
Usiadłam na miękkim dywanie w salonie wyjmując z torby dziennik oprawiony w brązową skórę. Od pewnego czasu zaczęłam go pisać żeby skojarzyć choć część rzeczy z przed 3 dni... Niewiele pamiętam ale przecież muszę się dowiedzieć kim on był.
3 Dni wcześniej, około pierwszej w nocy:
Leżeliśmy bez ubrań tylko z maskami na twarzy, cali zdyszani na miękkim płótnie stołu bilardowego. Znajdowaliśmy się w schowku. Przechowywane były tu: Bilard, stół pingpongowy, jakieś maszyny wróżbiarskie i tego typu rzeczy. Muszę przyznać że było niesamowicie.
-Chcesz wódki?  Zapytał chłopak powoli się podnosząc i wyjmując rękę z za mojej głowy.
-Taa... pewnie. Uśmiechnęłam się, przymknęłam oczy i pociągnęłam spory łyk z butelki podanej przez chłopaka. -Czyli... To jedno jednorazowa przygoda i nigdy się już nie spotkamy chłopcze ?
Spytałam w nadziei że potwierdzi to skinieniem głowy i uda mi się jak najszybciej z tond uciec
-Myślę że tak będzie najlepiej. Powiedział kołysząc głową z lewej na prawą i gestykulują rękami, a tak między nami to gadał do ściany ale nie chciałam już peszyć chłopaka.
-To może nie będziemy zdradzać swoich imion ? Mów do mnie Mazeltof.
-Że jak? Masło z tofu... ? Co ?
-MA-ZEL-TOF !
-Jak chcesz ,to brzmi jak nazwa halucynogenka. Wiesz tego grzybka, czy jakoś tak. To moim kryptonimem będzie...  Laluś, uśmiechnął się.
Nagle usłyszeliśmy jakieś szmery i ktoś zapukał do drzwi. Po co ktoś pukał do na pozór opuszczonego magazynu ?
-Remamme... Remammr.....Remameot... Inwentaryzacja idź sobie. Rzucił laluś w stronę nie otwartych drzwi.
-Chciałbym ci coś pokazać. Mój towarzysz wstał i wyciągnął rękę w moją stronę.
-Tak? Spytałam nie bardzo przekonana do pomysłu szlajania się po mieście z tym oto panem.
-No choć, nie bój się, ja cię na pewno nie skrzywdzę. Mówił tak spokojnie że zaczynałam mu ufać.
-Dobra. To chociaż może się ubierz... Zaśmiałam się pokazując palcem na jego nagie ciało. Naciągnęłam na siebie sukienkę i wzięłam buty w dłoń.
-Może lepiej je ubierz bo to dość daleko...
Teraźniejszość : 
Dochodziła powili 22. Razem z Paulą stałyśmy w holu czekając na telefon od którego z chłopców.
-I co  cieszysz się że jedziemy do... FRANCJI?! Spytałam podekscytowana.
-Tak, tak i jeszcze raz tak. Odpowiedziała krótko nie mniej w błogim stanie co ja. Przytuliłam siostrę, dając jej soczystego buziaka w policzek. Dosłownie w tym samym momencie rozbrzmiała się piosenka "Lucky Strike" Maroon 5 w mojej kieszeni spodni. Oznaczało to tylko jedno...Ktoś dzwoni.
-Halo? Zaczęłam rozmowę.
-Witaj Elzo. Rozbrzmiał szarmancki głos mojej przyjaciela.
-Hej Harry. Odciągnęłam telefon od ucha przytykając głośnik. -To Harry. Szepnęłam do Pauli i wyszłam do ogrodu.
-Za chwilę będziemy u was. Bylibyśmy wcześniej tylko że musieliśmy "coś" załatwić.
-Dobra.
-A zapomniałbym ci powiedzieć. Jedzie z nami także Daniel, dziewczyna Liama.
-Świetnie z przyjemnością ją poznam. 
-No dobra to kończę i bądźcie gotowe na wyjazd życia. Zaśmiał się głośno i rozłączył nie dając mi zabrać głosu.
Wróciłam do domu, ubrałam ciepłą czarną bluzę wkładaną przez głowę, którą wcześniej naszykowałam i położyłam na walizce.
-Idą ! Idą ! Darła się Paula wyglądając przez wizjer w drzwiach. Była dobrą aktorką bo nagle zmieniła nastrój i obojętnie otworzyła duże dębowe antywłamaniowe drzwi. Wszedł tylko Liam i jakąś kobietą o muszlowatej cerze. reszta pewnie siedziała w furgonetce.
-Jestem Daniel. Uśmiechnęła się przyjaźnie i wyciągnęła dłoń w moim kierunku, którą natychmiast uścisnęłam dodając.
-Eliza. Również się uśmiechnęłam. -bardzo mi cię pozna, wiele miłego o tobie słyszałam. W sumie było to kłamstwem ale tak się mówi...
Brunet złapał za walizki i zaczął podążać z nimi do auta. Z pomocą rzucili się Louis i Harry ale niestety oboje chcieli wysiąść i biedacy się zaklinowali.
              
Zajęłam miejsce w środku między Niallem a Zaynem. Miałam szczęście bo Harry siedział obok niezbyt ładnie pachnącego pana który obecnie obżerał się paluszkami na zmianę z cheeseburgerem popijając to wszystko colą. Louis pocieszał jakąś płaczącą nastolatkę. A na resztę nie zwróciłam uwagi.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam was ! Nie jestem przesadnie zadowolona z tego rozdziału choć nie jest aż tak zły jak myślałam na początku.Nie wyjaśniłam wam dalej nic w związku z szaloną nocą Elizy, ale spokojnie.  W sobotę wróciłam z nad morza było bardzo fajnie i to było powodem nie dodania wcześniej tego rozdziału :D
Pamiętajcie głosować na bloga miesiąca: http://wymarzony-swiat-z-1d-official.blogspot.com/ numer 6 ! Dziękuję wszystkim którzy już głosowali (można codziennie) :D to chyba tyle do następnego i życzę wam miłych wakacji.  
CZYTASZ KOMENTUJ :* PROSZĘ :D

wtorek, 7 sierpnia 2012

Hej :* To ważne

Dziś zaczyna się konkurs na bloga miesiąca. Na stronie http://wymarzony-swiat-z-1d-official.blogspot.com/ będzie  można zagłosować na mnie (ten blog). Jeżeli podobają się wam moje rozdziały to głosujcie ! Z góry dziękuję :** Kocham was

Mam numer: 6 !!

piątek, 27 lipca 2012

rozdział 12

WAŻNA INFORMACJA NA DOLE POD ROZDZIAŁEM !!! 

Podniosłam się na łokciu i myślałam że zemdleję... Leżałam prawie naga na łące. Wokół mnie kwitły kwiaty, latały pszczoły... -Co ja wygaduję?! Leżę kuźwa na łące!!
Wstałam z potwornym bólem głowy zwanym powszechnie kacem... Zawiązałam mocniej chustę na biodrach i zaczęłam podążać jedną z najbliżej położonych mi ścieżek.
Błąkałam się po lesie jakieś 40 minut, ale w końcu udało mi się wyjść na asfaltową drogę. Dręczyło mnie jedno pytanie... Gdzie jak do cholery jestem!? Wyjęłam telefon i wybrałam numer do Alice.  Wiedziałam że tylko ona nie będzie mnie osądzać i zadawać bardzo trudnych pytań, przynajmniej jak na tę porę.
-Halo? Alice?
-Halo, gdzie ty jesteś, bo słabo cię słyszę?
-Nie mam pojęcia gdzie. Ale musisz mnie znaleźć i przyjechać po mnie ok? Błagam... Jęknęłam do słuchawki.
-Tak, tylko muszę wiedzieć gdzie ty teraz jesteś. Koło czego teraz stoisz? Spytała z przejęciem.
-Ammm, za mną są chaszcze, zarośla. Teraz stoję na normalnej ulicy. Przedemną jest tablica "Welcome to Bingley"
-Czekaj, tam będę za jakieś dwie godziny... ale nie ruszaj. Ok?
-Tak, tak będę tu stać ! Ryknęłam. -Dwie godziny!!? Tylko nie mów nic chłopakom i weź mi po drodze kup mi kawę.
Rozłączyłam się i ostrożnie usiadłam na poboczu.
                                                                            ***
-Wsiadaj! Powiedziała Alice otwierając drzwi od mojej strony.
-Dziękuję że przyjechałaś.
-Niema sprawy, tu masz kawę. Podała mi papierowy kubek ze starbucks'a. -Na tylim siedzeniu są moje zapasowe ubrania.
-Dziękuję. Powiedziałam po czym zręcznie ślizgnęłam się do tyłu.
 Ubrałam się w niebieską koszulę i szorty.
-Dobra a teraz mów jak się tu znalazłaś? Spytała moja towarzyszka.
-Nie pamiętam. Tak strasznie boli mnie głowa... Opowiem ci w domu to co pamiętam.

W końcu dojechałyśmy do mojego mieszkania. Wybiegłam z samochodu dosłownie rzucając się na drzwi. W duchu modliłam się tylko żeby chłopcy mnie nie zauważyli.
Weszłam i od razu rzuciłam się na kanapę.
ALICE: 
Eliza tak słodko wygląda kiedy śpi. Oprócz tego oczywiście że jak jest bardzo zmęczona to się ślini przez sen...
Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie zielonej herbaty.
Usiadłam na fotelu rozmyślając jak poprosić moją śpiącą przyjaciółkę o przysługę... To przecież nie moja wina że straciłam mieszkanie.
 Okryłam się kocem i włączyłam TV.

Pod koniec 7 odcinka 2 serii "Jej szerokość Afrodyta", usłyszałam że ktoś puka do drzwi.
Podeszłam do nich i cicho je otworzyłam. Przed drzwiami czekał Harry z rozczochranymi wlosami i pomiętą koszulką.
-Cześć, jest El ? Spytał przeczesując włosy palcami.
-Śpi, jest padnięta. Nie bódź jej.
-To w takim razie pomogłabyś mi? Spojrzał na mnie błagalnie.
-Tak, tylko nie wiem w czym mogłaby ci się przydać.
-Znasz Britney ?
-Britney Cuninngan ? Jasne. To suka!
-YyyY bo ja jestem z nią umówiony, i nie wiem w co się ubrać. Czy jej coś kupić: kwiaty? czekoladki?
-Choć do ciebie to ci pomogę.
OCZAMI ELIZY:
 Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Byłam sama z włączonym telewizorem. 
Powoli dochodziła 14:00. Spojrzałam na szybę drzwi tarasowych, miałam wrażenie .że coś tam jest... I miałam rację było tak przyklejone do szyby zdjęcie Louisa tulącego misia. -awwww <3. Uśmiechnęłam się. Wyszłam na zimne płytki i odkleiłam fotografię i przyjżałam się notce z tyłu "Idź za płatkami róż do wyznaczonego miejsca...;) Lou " 
Obejrzałam się dookoła i faktycznie stałam na ścieżce usypanej z płatków czerwonych jak krew róży.
Wiedziałam że na końcu też że ścieżki znowu będzie jakiś genialny pomysł Louisa jak na przykład zaprosić mnie na bal charytatywny i potem nie przyjść... 
-Wydłubię tu oczy i nabiję je na pal! Zaśmiałam się. 
Usypana ścieżka skończyła się przed wielkim masywnym drzewem. Stałam tak chwilę upewniając się czy nic na mnie nie wyskoczy...W końcu podeszłam bliżej i wtedy wyszedł Lou trzymając bukiet kwiatów. 
Patrzyłam na niego zaszokowana i nie mogłam się ruszyć.  
-To dla ciebie Elizo. Wręczył mi bukiet. 
-Z jakiej to okazji? 
-Choć tu. Pociągnął mnie za rękę. Kawałek dalej znajdował się biały stolik, szampan i truskawki w czekoladzie. Uśmiechnęłam się i oboje do niego podeszliśmy. 
-Przyprowadziłem cię tu bo chciałem ci powiedzieć coś bardzo ważnego... Urwał, widziałam w jego oczach strach i lęk jak wtedy pierwszego dnia. -Podobasz mi się. Elizo jesteś najwspanialszą kobietą jaką kiedy kiedykolwiek miałem zaszczyt poznać. 
-Lou, ja przepraszam ale... Wiem że się starałeś i to doceniam ale chyba nie jestem jeszcze gotowa na coś poważniejszego. Traktuję cię jak przyjaciela i kompletnie nie spodziewałam się takich wiadomości. Daj mi trochę czasu, poprostu chcę czuć jeszcze bardziej twoją bliskość...
-Rozumiem, dam ci tyle czasu ile potrzeba, obiecuję. Uśmiechnął się niewinnie i delikatnie pocałował mnie w usta. Przytuliłam chłopaka i odwdzięczyłam się mu całusem. 
Siedzieliśmy teraz na ławeczce w parku i rozmawialiśmy o różnych mniej lub bardziej ważnych rzeczach. Jednak coś przerwało nam tę szczęśliwą chwilę...Był to telefon Louisa. 
-Przepraszam muszę odebrać. Rzucił chłopak i odszedł z telefonem gdzieś dalej.
Kończyłam obrywać już 4 stokrotkę gdy wrócił mój towarzysz cały w skowronkach.       
-Mam świetną wiadomość! Krzyknął. -Jedziecie z nami do Francji!! Zamin coś powiesz to wyjaśnię.
My będziemy mieć tam trasę koncertową a ty jako dziennikarka masz to opisywać! I będziesz tam mieć staż czy coś. Bierzemy Paulę i wylatujemy za 2 dni. 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć !! no i jest ten bardzo ciężko mi idący rozdział 12 jest nudny ale mamy tu lekki zwrot akcji ! Jadą do Francji. Mam prośbę  bo startuję w blogu miesiąca i na tej stronie: http://wymarzony-swiat-z-1d-official.blogspot.com/ można będzie głosować od 07.08.2012 Proszę glosujcie to bardzo ważne nie wiem na którym miejscu będę ale nie zapomnijcie błagam !                                         
                                    CZYTASZ=KOMENTUJ


sobota, 14 lipca 2012

rozdział 11

OCZAMI LOUISA : 
Usłyszałem głośne pukanie do drzwi balkonowych i jakieś szmery . Wstałem, odłożyłem laptopa na bok i cichutko na paluszkach podszedłem do nich . Do szyby przyklejony był liścik . Otworzyłem szerzej drzwi i ile miałem siły w płucach wrzasnąłem.
- WARIATKA  !! Po czym zacząłem się głośno śmiać. Z trudnością odkleiłem kopertę. Usiadłem na łóżku, ręką przeczesałem włosy i wyjąłem pierwszą karteczkę ( o dziwo były tam 2 .... Podejrzane! ) .
" TAK" - ZGODZIŁA SIĘ ! JEST ! Krzyczałem w wniebowzięty. W tej samej chwili zjawił się u mnie zaspany Liam w piżamie .
- Kto się zgodził, na co ? Pytał nieprzytomny.
- Li, Li kochany Li... Eliza zgodziła się pójść na ten bal jutro. Uśmiechnąłem się czule.
-Aż tak ją lubisz ?
-Nie wiem, i właśnie tego chce się dowiedzieć. Tak naprawdę to dziewczyna z sąsiedztwa bardzo mi się podobała i byłem pewny swoich uczuć do niej, ale poco odrazu wszystkim to ogłaszać...  
-Dobra. Machnął ręką. -Ja idę spać. Dodał po chwili.
 Zajrzałem do koperty i wyciągnąłem drugą karteczkę która po rozłożeniu była naprawdę wielka, cała zapisana, Odnalazłem na główek " Przeczytaj dopiero gdy stracisz kogoś bliskiego " - Ranyyyy. Jęknąłem teraz jeszcze bardziej chciałem to przeczytać.
OCZAMI HARREGO : 
Leżałem na łóżku przy zgaszonym świetle, moje mysli sięgały bardzo bardzo daleko w przeszłość jak i w przyszłość. Nagle cały pokój się rozjaśnił, oślepiając mnie w każdy możliwy sposób .
- AAAAAAaaaAAAA. Jęknąłem. - Ałć !! W odpowiedzi usłyszałem tylko cichy chichot mojego przyjaciela.
- Harry, leniuchu przebrzydły ! Jest dopiero... Spojrzał na swój zegarek. Po 23. 
- No dobra, możesz położyć się ze mną. Przesunąłem się aby chłopak mógł wciąć swój tyłek koło mnie .
- Z kim idziesz na bal ? Spytał ziewając i drapiąc się pod pachą.
- Myślałem nad taką jedną... ale jesteśmy tylko przyjaciółmi znaczy no... sam nie wiem .
- Ja z Elizą !! No jedno trzeba mu przyznać potrafi znokautować człowieka .
- Jak się cieszę... Powiedziałem teatralnie.
RANO: 
Obudziło mnie głośne charkniecie Louisa, który był wtulony w mój tors. Podniosłem czaszkę chłopaka i położyłem ją na poduszkę. Szybkim ruchem ściągnąłem spodnie z krzesła obok i wyszedłem z pokoju.Spojrzałem na zegar w salonie była dokładnie 6:27.
-Wcześnie... Pomyślałem.
Na zewnątrz było ciepło, rozejrzałem się po okolicy. Mój wzrok zatrzymał się na mieszkaniu El (Elizy). Podszedłem do drzwi i cicho zapukałem. Nagle jakby coś spadło a ze środka rozglegó się głośne.
-FUCK ! I w końcu dziewczyna otworzyła. Pierwsza moja reakcja był przeraźliwie głośny śmiech.
- hhahahahahahahahahahahahhahahah! Jak ty wyglądasz. Dziewczyna była zawinięta w niebieski koc który co rusz jej opadał z ramion i bioder, przejechała palcami po swojej twarzy z zielonymi mazami od...? Trawy?
Rozczochrane włosy, w których również były źdźbła trawy, tak na pierwszy rzut oka przypominała mi halka.
Lewy policzek miała cały mokry, chyba od śliny... Pociągnąłem ją do łazienki, kazałem jej uścisnąć na szafce a sam namoczyłem ręcznik i zacząłem przemywać jej twarz, następnie wziąłem się za rozczesywanie włosów.
-Coś ty robiła? Spytałem czesząc jej ostatni kosmyk włosów.
-Powiedźmy że urządzałam... włam na coś a potem pojechałam twarzą po śliskiej trawie, jak tu wróciłam nie miałam siły ani się myć nawet wejść po schodach więc zasnęłam  na sofie od czego bardzo bolą mnie plecy.
-I wszystko jasne. Parsknąłem.
OCZAMI ELIZY: 
Podążałam do kuchni za zapachem śniadania zrobionego przez Harrego. 
-Co robisz? Spytałam wyciągając z szafki szklanki i talerze.
-" English Breakfast ", daj te talerze to wrzucę od razu boczek.
                                                                              **** 

-Ale jestem nażarta...
-No za chwilę pęknę, mogłem sobie odmówić te ostatnie 4 jaja sadzone. 
-Ej a co ja mam powiedzieć zjadłam ponad kilogram boczku. Choć do salonu walniemy się na kanapie. 
-Ok, ale nie dam rady. 
-Narzekasz... OoOOO. Podniosłam się z jękiem z krzesła. -Spadam...spadam....Harry do cholery łap mnie bo... I wylądowałam na podłodze. 
-Przepraszam. Wybełkotał.
Kiedy z wielkim trudem udało się nam dojść do salonu oboje rzuciliśmy się na sofę. Włączyłam TV.
- O 90210 KOCHAM TO ! Powiedziałam rozpinając kolejny guzik u spodni żeby móc oddychać. -to mój trzeci. Pokazałem pacem na guziki.
-Ja pod tym kocykiem jestem w samych bokserkach od godziny... Uśmiechnął się drwiąco. -El o co tu chodzi czemu taa no Naomi chce się przespać z byłym chłopakiem tej w brązowych włosach...
-Annie.
-Właśnie...
-Ponieważ Annie zdradziła swoją przyjaciółkę bo obiecała Naomi że nie tknie jej byłego...kumasz?
-AaaAa ok.


                                                                               ****
-Harry która godzina? 
-15:18, pora już się chyba szykować na ten bal.
-Racja.
-Właśnie ciągle zapominam się ciebie spytać, jak stoisz z kasą ?
-Stoję? Chyba leżę...i kwiczę. Jestem tak biedna że włosy myję odżywką. Zażartowałam. 
-Bo załatwiłem ci robotę.
-Naprawdę jaką?
-W szanowanej gazecie, masz zacząć od poniedziałku tu masz namiary jakby co. Podał mi wizytówkę. 
-Dziękuję. Przytuliłam chłopaka. On się tylko czule uśmiechnął i bez słowa wyszedł.
W pierwszej kolejności poza kolejnością to wypadało by się umyć. Tak też zrobiłam długa ciepła kąpiel w wannie pełnej piany...Marzenie. Dokładnie umyłam włosy szamponem rumiankowym potem nałożyłam odżywkę na "gładkie włosy bez obciążania". Kiedy osuszyłam się ręcznikiem, całe ciało nasmarowałam masłem kakaowym. Następnie zabrałam się za jakiś make-up.Zdjęcie170.jpg- Moje oczy.
Machnęłam usta czerwoną szminką i udałam się do garderoby. Z najwyższej pułki ściągnęłam białe pudełko. Ubrałam się w cały komplet od Louisa. Była już 17:42, stres wzmagał się we mnie że ośmieszę siebie lub mojego towarzysza. W tej samej chwili zabrzęczał mój telefon.
Treść SMS:
*Samochód będzie czekał na ciebie za 5 minut przed twoim domem, spotkamy się na miejscu. Muszę jeszcze coś załatwić.  Louis
Pozegnałam się z Paulą i dokładnie jej wszystko wyjaśniłam co może robić a czego nie kiedy mnie nie będzie.Wyszłam przed dom, czekało tam na mnie wielkie czarne eleganckie auto. Wsiadłam do niego z moją nieomylną gracją potykając się co rusz o wcięcie sukienki. Jechaliśmy dosłownie chwilę. Przed restauracją była masa ludzi. Kierowca pomógł mi wysiąść i zaprowadził pod same drzwi. Wszyscy mieli bardziej lub mniej wymyśle maski które zasłaniały im twarze nikogo nie rozpoznałam choć na pewno byli to jacyś celebryci. Rozglądałam się ale nie widziałam żadnego chłopaka z 1D. - Cholera, dobrze się maskują są jak pięciu bondów... Uśmiechnęłam się bo rozbawił mnie mój żarcik. Mam nadzieję że nikt go nie słyszał. Nie ubłagalnie zbliżała się 18 a chłopaka jak nie było tak niema...
                                                                            ***
Stałam w miejscu jak kołek, od 30minut. Nie myślałam że mnie wystawi. Usiadłam na betonowych schodkach kilka metrów od miejsca w który miałam się spotkać z Louisem. Ukryłam twarz w rękach i zaczęłam cichutko szlochać choć po chwili i tak wybuchnęłam głośnym płaczem. Cień jakiejś osoby pojawił się przede mną. Drgnęłam w miejscu nie mając odwagi spojżeć na tajemniczą osobę.
-Ej, mała nie płacz. Wypowiedział bardzo delikatnie dotykając mojego przedramienia.
-Jeśli jesteś gwałcicielem to ostrzegam mam gaz pieprzowy w torebce.
-Hah. Nie pochlebiaj mi jestem po prostu Mark. Uśmiechnął się ciepło. Podniosłam oczy, chłopak miał podkrążone oczodoły, drobny, bardzo przystojny z twarzy. Ubrany był w czarną koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie. Wyglądał trochę komicznie. 
-Co się stało że taka śliczna dziewczyna jak ty siedzi tu samotna a tuż obok niej jest impreza miesiąca?
-On nie przyszedł.... i już nie przyjdzie prawda? Spytałam go w duchu z nadzieją że powie mi "Stoi tuż za mną" ale wiedziałam że to koniec, kopciuszek zawsze będzie brzydkim kocmołuchem.
-Nie martw się to dupek i idiota jeśli nie przyszedł. Zaczął namiętnie szukać czegoś w kieszeni. -Masz. Podał mi niewielki woreczek z białym proszkiem w środku.
-Co to? Spytałam
-Lek na cale zło. Znów tak zniewalająco się uśmiechną. -Weź pomorze ci.
Wysypałam trochę "leku" na rękę trzymając lewe nozdrze zaciśnięte w palcach a prawym wciągnęłam wszysko co wysypałam.
-Przyjemnie szczypie...Jak tabaka.
-Widzę że mamy tu znawcę! Ale tabaka jest...
-Tak wiem czarna, ma się po niej odloty jak po marihuanie.
-Dokładnie. A teraz wracaj się bawić, wieczór jeszcze młody. Tu masz mój numer. Wsunął mi skrawek papieru do torebki i odszedł. Ledwo słaniając się na nogach starałam się wejść do środka niestety musiałam zrobić mały przystanek przy krzakach. Zwymiotowałam.
-Kurwa jak prawdziwa dama. Syknęłam pod nosem.
W środku było ciemno niewiele widziałam ale grunt że ludzie nie widzieli mnie... Poszłam zamówić sobie kolejkę.
Wypiłam tak na rozgrzewkę 5 kieliszków. Wyszłam na parkiet nie kontrolując moich ruchów. W pewnym momencie gdy byłam pewna że spadnę ktoś mnie złapał. Miał maskę więc nie widziałam jego twarzy. Stanęliśmy maska w maskę, dziurki na oczy w dziurki na oczy... Niespodziewanie ktoś puścił muzykę do tanga. Chłopak przycinał mnie do siebie i mocno pewną ręką złapał w tali. Ja położyłam mu jedną dłoń na barku a drugą chwyciłam dłoń chłopaka. Zaczęliśmy  tańczyć było niesamowicie ruszał się jak zawodowiec. W tym momencie było miedzy nami tyle namiętności, seksapilu.
Przestaliśmy tańczyć spojrzeliśmy sobie w oczy (na tyle i to było możliwe, rzecz jasna) i namiętnie zaczęliśmy się całować. Wyszliśmy z sali, znaleźliśmy jakieś miejsce gdzie nikogo nie było. Powróciliśmy do całowania, chłopak jeździł po moich pośladkach, całował po szyi... Ja zaczęłam rozpinać mu spodnie on moją sukienkę. Odkleiłam się od niego na chwilę.
-Powiedź mi chociaż jak masz na imię? Spytałam.
- Ciiiiiiiiiiiii. Przyłożył mi palec do ust i wrócił do poprzedniego zajęcia. Nie protestowałam, chciałam tego. Oparłam się o ścianę....
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć ! Trochę długi mi wyszedł ale mam nadzieję że nieprzyśnięcie czytając go :D  Mam nadzieję że z moją interpunkcją już się trochę poprawiło :D Pracuję nad tym. Proszę o bardzo bardzo dużo komentarzy. Życzę wam udanych wakacji. Do następnego :D

wtorek, 10 lipca 2012

rozdział 10

OCZAMI ELIZY : 
Zayn już dawno poszedł , świetnie się dziś bawiliśmy . Dowiedziałam się że bardzo polubił Paulę ... W sumie to się cieszę ale ona ma dopiero 15 lat ! Nie chce żeby ktoś jej złamał serce , więc na razie odradziłam Zaynowi żeby umawiał się z moją siostrą .Wstałam z kanapy wyciągając zza poduszki niewielką różową kopertę . Obkręcałam ją w palcach i zastanawiałam się jak ona się tu znalazła oraz od kogo jest . Delikatnie wyciągnęłam skrawek papieru a kopertę odrzuciłam na bok . 
                                                                             Droga Elizo 
                                  Czy zechciałabyś wybrać się jako moja osoba towarzysząca na balu
                 charytatywnym 5 lipca (jutro) który zacznie się  o 18 w restauracji Acorn House ?
                  Idz do swojej sypialni tam czeka prezent .                                                                                                                                                                                           Louis Tomilson sąsiad

 Chwilę później znajdowałam się w mojej sypialni i siłowałam się z dużą błękitną kokardą na pudle . Podniosłam wieczko i aż mnie zatkało . Wyciągałam 5 elementy : Suknia była koloru morskiego bez ramiączek , miała górę ( jakby gorset) w kształcie kokardy , wycięcia na nogę z lewej strony IDEAŁ ! , następnie wyciągnęłam buty : w kolorze bardzo zbliżonym do sukni miały wycięte przody z miejscem na palec z tyłu była kwadratowa klamerka ( były oczywiście na obcasie ) , wzięłam do rąk niewielkie pudełko powoli zaczęłam je otwierać 
- RANY BOSKIE !!!!!! wrzasnęłam omal niemdlejąca na widok zawartości pudełeczka . Był tak spory brylantowy naszyjnik , tak nie przejęzyczyłam się BRYLANTOWY !! kiedy się już uspokoiłam zaczęłam przeglądać resztę . Podniosłam plastikową maskę na jej odwrocie była przyklejona karteczka " To bal przebierańców" . Ostatnią rzeczą było nic innego niż niebiesko-brązowa kopertówka śliczna ! Przymierzyłam wszystko kilka razy trzeba to przyznać Lou ma gust , sama bym lepiej nie wybrała .  Musiałam mu dać odpowiedź oczywiście  była ona twierdząca no chłopak się tyle namęczył i głupio było mi odmówić . Wyjęłam z szafki nocnej wieczne pióro , dwie niebieskie kartki i białą kopertę . Na jednej krateczce napisałam " TAK " i w dolnym prawym rogu machnęłam mój podpis " Elza sąsiadka :) " . Następnie zaczęłam pisać list , tak do Louisa . Jak by coś się stało .... Ubrałam , dużą fioletową bluzę Harrego z napisem " Jack Wills " ona tak ślicznie pachnie . Dał mi ją kiedy wracaliśmy pamiętnego dnia z magazynu ... Cichutko wyszłam z domu dosłownie na 5 minut aby podrzucić im pod drzwi liścik z odpowiedzią . Sprawdziłam czy nikt ani nic nie stoi mi na przeszkodzie . - Dobra teraz albo nigdy ... Powiedziałam sobie w duchu . Pocieszył mnie fakt że usłyszałam śmiech Pauli , pewnie znowu ogląda jakieś głupoty na laptopie ... - Moja krew . Uśmiechnęłam się i wyszłam na dwór ciepły wiatr przeczesał moje włosy . W domu chłopców świtało było zapalone w 3 pomieszczeniach : Salon , Kuchnia ( ahh ten Niall ) i ... pokój Lou . Wdrapałam się na parapet jednego z okien na 1 piętrze , chwyciłam się barierki balkonu i podciągnęłam do góry . Przełożyłam nogi górą i już . Wyjęłam gumę do żucia włożyłam ją do ust , wyjęłam przyklejając ją na tył koperty  i mocując na dużych szklanych drzwiach . Odetchnęłam ciężko , stawiając stopy na barierce . Wychyliłam się i mocno zapukałam po czym natychmiast zeskoczyłam na trawnik biegnąc co tchu w nogach . 
---------------------------------------------------------------------------------------------
Hej :* tak , tak wiem ten rozdział jest bardzo beznadziejny ale jakoś przez te upały nie mam weny i ciężko mi ogólnie . To tyle proszę o dużo komentarzy :D Do następnego . 

piątek, 6 lipca 2012

rozdział 9

Było około 10 rano . Umówiłam się z Zaynem że pomogę mu posegregować stare książki . Ucieszyłam się że mogę spędzić tak popołudnie , nawet jeżeli była to żmudna robota . Narzuciłam na siebie mój granatowy szlafrok i zeszłam do kuchni . Wyjęłam blender i dużą miskę , wrzuciłam do niej parę owoców i zmiksowałam . Po chwili mój shake był już gotowy .
- MMMM pyszny ! Powiedziałam kierując się do garderoby . Wyjęłam granatowe getry , duży kremowy sweter i białe tenisówki do kostki . Z dolnej półki ściągnęłam moją brązową torbę z czarnymi wstawkami . Rozczesałam włosy , machnęłam rzęsy tuszem , usta pomalowałam delikatnym błyszczykiem i byłam gotowa. Zamknęłam dom i przeszywszy ulicę znajdowałam się tuż przed drzwiami domu chłopców . Otworzył mi zaspany Niall w samych bokserkach ze mierzwionymi włosami .
- O cześć ! Przytulił mnie i pokazał ruchem ręki aby weszła dalej .
- HEJ wszystkim !! Wrzasnęłam tak że aż tynk zaczął odpadać . Pierwszy zbiegł Lou a zanim Harry .
- ZŁODZIEJE !!!!!!!!!! HARRY CHOWAJ SIĘ BO CIĘ UKRADNĄ !!!!!!! Krzyczał mocno wystraszony Tomilson .
- Ammm , ta złodzieje .... Którzy dzwonią do drzwi  i do tego ogłaszają wszystkim domownikom że przyszli ... Zaśmiałam się złośliwie .
- A to ty Elizo . Uśmiechnął się lekko zażenowany . - Harry wyłaś z tej szafy to tylko nasza sąsiadka . - To co cię do nas sprowadza w środku nocy kiedy ja i mój "przyjaciel" ( nakreślił znak " " rękoma w powietrzu) kulturalnie próbujemy zasnąć w naszym łóżku ale przez Liama który wydaję z siebie naprawdę zwierzęce dźwięki przez sen nie jest do łatwe i przez tu obecnego Nialla który opowiadał nam przez sen o tym jak mu do CHOLERY MINĄŁ DZIEŃ . Mam dość słuchania o tym jak narzekałeś cały czas Paul'owi że jesteś mega głodny !! Po długiej wypowiedzi udał się do kuchni kompletnie ignorując to że zaczęłam tłumaczyć mu czemu znalazłam się " w środku nocy w ich domu " , focha blondaska i zdziwiony wzrok loczka . Wbiegłam po schodach początkowo kierując się do pokoju Zayna ale .... Usłyszałam dziwne zwierzęce krzyki i wycie. Weszłam do pierwszego pokoju po lewej z którego wydobywały się dźwięki  , na podłodze leżał nie kto inny jak Liam rycząc , chrumkając czy bóg jeden wie co jeszcze .Śmiejąc się cicho przeszłam do pokoju Zayna który był w szale układania i przeglądania zakurzonych pudeł .
OCZAMI LOUISA :
Zjadłem naprawdę pożywne śniadanie naleśniki z syropem klonowym PYCHA ! Dopijałem moją kawe kiedy do kuchni wbiegł Hazza cały w skowronkach .
- Umówiłem się z Britney !  Wyzyał wkońcu .
- Spears ? Spytałem wybałuszając gały - Ty to może by tak namówić Britney żeby zgadała się z Demi L. i spikniemy ją z Niallem ostatnio jest jakiś samotny .
- Głupek ! Idę na randkę z koleżanką Elzy .
- Właśnie , myślisz że zrobiłem  z siebie durnia przed nią ? Ja na serio myślałem że to włamywacz albo szurnięta fanka .
- Nie Loui to było słodkie .
- Właśnie muszę coś załatwić , widzimy się wieczorem ... mrał ! Popędziłem do mojego pokoju , zerwałem szybko dużą zieloną siatkę z łóżka , różową kopertę z komody i wybiegłem z domu . Przeszedłem przez ulicę i ... już byłem pod oknami naszej sąsiadki . Wyjąłem klucz z tylnej kieszeni spodni ( To długa historia z tym kluczem kiedyś na pewno ją komuś zdradzę ale to jeszcze nie dziś ) . Liścik położyłem na szklanym stoliczku w salonie i udałem się do jej sypialni . Wyjąłem z siadki spore płaskie , kwadratowe białe pudełko z błękitną kokardą na wierzchu. Rozejrzałem się po pokoju  te jasne ściany , stosy gazet i książek , ten prześliczny zapach . Na półkach mnóstwo jej zdjęć , jest taka śliczna , ten uśmiech ... ach po prostu kolana mi miękną jak ją widzę . Przytuliłem twarz do jej pościeli .
- Chyba się zakochałem ... Rozmarzyłem się ale wyrwał mnie głos Zayna i Elzy . Gadali coś o Pauli i jakiejś kolacji .... spotkaniu albo niewiem już nieusłyszałem bo jak błyskawica wybiegłem na balkon . Spojżałem w dół i aż sie odsunąłem - Wysoko! jęknąłem . - Dasz radę . Pocieszałem się . Wskoczyłem na rynnę i delikatnie zsunąłem się w dół . - To spada !!! Zacząłęm panikować kiedy zaczęły z hukiem puszczać mocowania spływu na deszczówkę . - Cholera ! Zakląłem . Byłem już na dole ale rynna nie dawała za wygraną  , cała zaczęła opadać zaszczęście w porę ją złapałem . - Ufffffffffffff ! Wziąłem ją pod pachę i jakby nigdy nic szedłem ulicą . Niepowiem ludzie się gapili na mnie bardzo dziwnie , kurde co sobie pomyśli ten koleś kiedy na "Tajne" spotkanie przyjdę z kawałkiem metalu ?
Zdjęcie młodej 15 letniej  pauli które było na szafce w jej sypialni
Zabójczo ładna Madison Morgan 
Zdjęcie obecne Elizy z jednego z kastingów w wielkiej brytanii


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć ! Dawno mnie tu niebyło :D niestety przez moją chorobę mam astmę :(... Ale jest dobrze dostałam sie do wymarzonej szkoły i teraz może być tylko lepiej :D ( ach ten wieczny optymizm ) a co do rozdziały bardzo mi się podoba końcówka :D pewnie zastanawiacie po co ten liścik i pudło , zobaczycie :D narazie proszę ooo bardzo dużo komentarzy bardzo bardzo dużo i dziękuję za 5000 wejść :D jesteście wspaniali :D
Gdybyście się nudzili w wakacje to tu jest filmik 6 dziewczyn który są chyba siostrami , genialnie śpiewają głównie czyjeś piosenki są świetne nazywają się CIMORELL
tu jest one thing - http://www.youtube.com/watch?v=uz023DVhEgM
a tu what makes you beatiful - http://www.youtube.com/watch?v=WyNkNWQAewQ&feature=relmfu
i mam do was 3 pytania
1)Czy Britney i Harry to coś poważnego według was ?
2)Czy między Zaynem i Paulą może być jakieś uczucie ?
3) Jak myślicie czy Lou będzie z Elzą czy ta jednak czuje do niego tylko przyjaźń ?
życzę udanych wakacji :D Do następnego 

;**

;**