Łączna liczba wyświetleń

piątek, 27 lipca 2012

rozdział 12

WAŻNA INFORMACJA NA DOLE POD ROZDZIAŁEM !!! 

Podniosłam się na łokciu i myślałam że zemdleję... Leżałam prawie naga na łące. Wokół mnie kwitły kwiaty, latały pszczoły... -Co ja wygaduję?! Leżę kuźwa na łące!!
Wstałam z potwornym bólem głowy zwanym powszechnie kacem... Zawiązałam mocniej chustę na biodrach i zaczęłam podążać jedną z najbliżej położonych mi ścieżek.
Błąkałam się po lesie jakieś 40 minut, ale w końcu udało mi się wyjść na asfaltową drogę. Dręczyło mnie jedno pytanie... Gdzie jak do cholery jestem!? Wyjęłam telefon i wybrałam numer do Alice.  Wiedziałam że tylko ona nie będzie mnie osądzać i zadawać bardzo trudnych pytań, przynajmniej jak na tę porę.
-Halo? Alice?
-Halo, gdzie ty jesteś, bo słabo cię słyszę?
-Nie mam pojęcia gdzie. Ale musisz mnie znaleźć i przyjechać po mnie ok? Błagam... Jęknęłam do słuchawki.
-Tak, tylko muszę wiedzieć gdzie ty teraz jesteś. Koło czego teraz stoisz? Spytała z przejęciem.
-Ammm, za mną są chaszcze, zarośla. Teraz stoję na normalnej ulicy. Przedemną jest tablica "Welcome to Bingley"
-Czekaj, tam będę za jakieś dwie godziny... ale nie ruszaj. Ok?
-Tak, tak będę tu stać ! Ryknęłam. -Dwie godziny!!? Tylko nie mów nic chłopakom i weź mi po drodze kup mi kawę.
Rozłączyłam się i ostrożnie usiadłam na poboczu.
                                                                            ***
-Wsiadaj! Powiedziała Alice otwierając drzwi od mojej strony.
-Dziękuję że przyjechałaś.
-Niema sprawy, tu masz kawę. Podała mi papierowy kubek ze starbucks'a. -Na tylim siedzeniu są moje zapasowe ubrania.
-Dziękuję. Powiedziałam po czym zręcznie ślizgnęłam się do tyłu.
 Ubrałam się w niebieską koszulę i szorty.
-Dobra a teraz mów jak się tu znalazłaś? Spytała moja towarzyszka.
-Nie pamiętam. Tak strasznie boli mnie głowa... Opowiem ci w domu to co pamiętam.

W końcu dojechałyśmy do mojego mieszkania. Wybiegłam z samochodu dosłownie rzucając się na drzwi. W duchu modliłam się tylko żeby chłopcy mnie nie zauważyli.
Weszłam i od razu rzuciłam się na kanapę.
ALICE: 
Eliza tak słodko wygląda kiedy śpi. Oprócz tego oczywiście że jak jest bardzo zmęczona to się ślini przez sen...
Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie zielonej herbaty.
Usiadłam na fotelu rozmyślając jak poprosić moją śpiącą przyjaciółkę o przysługę... To przecież nie moja wina że straciłam mieszkanie.
 Okryłam się kocem i włączyłam TV.

Pod koniec 7 odcinka 2 serii "Jej szerokość Afrodyta", usłyszałam że ktoś puka do drzwi.
Podeszłam do nich i cicho je otworzyłam. Przed drzwiami czekał Harry z rozczochranymi wlosami i pomiętą koszulką.
-Cześć, jest El ? Spytał przeczesując włosy palcami.
-Śpi, jest padnięta. Nie bódź jej.
-To w takim razie pomogłabyś mi? Spojrzał na mnie błagalnie.
-Tak, tylko nie wiem w czym mogłaby ci się przydać.
-Znasz Britney ?
-Britney Cuninngan ? Jasne. To suka!
-YyyY bo ja jestem z nią umówiony, i nie wiem w co się ubrać. Czy jej coś kupić: kwiaty? czekoladki?
-Choć do ciebie to ci pomogę.
OCZAMI ELIZY:
 Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Byłam sama z włączonym telewizorem. 
Powoli dochodziła 14:00. Spojrzałam na szybę drzwi tarasowych, miałam wrażenie .że coś tam jest... I miałam rację było tak przyklejone do szyby zdjęcie Louisa tulącego misia. -awwww <3. Uśmiechnęłam się. Wyszłam na zimne płytki i odkleiłam fotografię i przyjżałam się notce z tyłu "Idź za płatkami róż do wyznaczonego miejsca...;) Lou " 
Obejrzałam się dookoła i faktycznie stałam na ścieżce usypanej z płatków czerwonych jak krew róży.
Wiedziałam że na końcu też że ścieżki znowu będzie jakiś genialny pomysł Louisa jak na przykład zaprosić mnie na bal charytatywny i potem nie przyjść... 
-Wydłubię tu oczy i nabiję je na pal! Zaśmiałam się. 
Usypana ścieżka skończyła się przed wielkim masywnym drzewem. Stałam tak chwilę upewniając się czy nic na mnie nie wyskoczy...W końcu podeszłam bliżej i wtedy wyszedł Lou trzymając bukiet kwiatów. 
Patrzyłam na niego zaszokowana i nie mogłam się ruszyć.  
-To dla ciebie Elizo. Wręczył mi bukiet. 
-Z jakiej to okazji? 
-Choć tu. Pociągnął mnie za rękę. Kawałek dalej znajdował się biały stolik, szampan i truskawki w czekoladzie. Uśmiechnęłam się i oboje do niego podeszliśmy. 
-Przyprowadziłem cię tu bo chciałem ci powiedzieć coś bardzo ważnego... Urwał, widziałam w jego oczach strach i lęk jak wtedy pierwszego dnia. -Podobasz mi się. Elizo jesteś najwspanialszą kobietą jaką kiedy kiedykolwiek miałem zaszczyt poznać. 
-Lou, ja przepraszam ale... Wiem że się starałeś i to doceniam ale chyba nie jestem jeszcze gotowa na coś poważniejszego. Traktuję cię jak przyjaciela i kompletnie nie spodziewałam się takich wiadomości. Daj mi trochę czasu, poprostu chcę czuć jeszcze bardziej twoją bliskość...
-Rozumiem, dam ci tyle czasu ile potrzeba, obiecuję. Uśmiechnął się niewinnie i delikatnie pocałował mnie w usta. Przytuliłam chłopaka i odwdzięczyłam się mu całusem. 
Siedzieliśmy teraz na ławeczce w parku i rozmawialiśmy o różnych mniej lub bardziej ważnych rzeczach. Jednak coś przerwało nam tę szczęśliwą chwilę...Był to telefon Louisa. 
-Przepraszam muszę odebrać. Rzucił chłopak i odszedł z telefonem gdzieś dalej.
Kończyłam obrywać już 4 stokrotkę gdy wrócił mój towarzysz cały w skowronkach.       
-Mam świetną wiadomość! Krzyknął. -Jedziecie z nami do Francji!! Zamin coś powiesz to wyjaśnię.
My będziemy mieć tam trasę koncertową a ty jako dziennikarka masz to opisywać! I będziesz tam mieć staż czy coś. Bierzemy Paulę i wylatujemy za 2 dni. 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć !! no i jest ten bardzo ciężko mi idący rozdział 12 jest nudny ale mamy tu lekki zwrot akcji ! Jadą do Francji. Mam prośbę  bo startuję w blogu miesiąca i na tej stronie: http://wymarzony-swiat-z-1d-official.blogspot.com/ można będzie głosować od 07.08.2012 Proszę glosujcie to bardzo ważne nie wiem na którym miejscu będę ale nie zapomnijcie błagam !                                         
                                    CZYTASZ=KOMENTUJ


sobota, 14 lipca 2012

rozdział 11

OCZAMI LOUISA : 
Usłyszałem głośne pukanie do drzwi balkonowych i jakieś szmery . Wstałem, odłożyłem laptopa na bok i cichutko na paluszkach podszedłem do nich . Do szyby przyklejony był liścik . Otworzyłem szerzej drzwi i ile miałem siły w płucach wrzasnąłem.
- WARIATKA  !! Po czym zacząłem się głośno śmiać. Z trudnością odkleiłem kopertę. Usiadłem na łóżku, ręką przeczesałem włosy i wyjąłem pierwszą karteczkę ( o dziwo były tam 2 .... Podejrzane! ) .
" TAK" - ZGODZIŁA SIĘ ! JEST ! Krzyczałem w wniebowzięty. W tej samej chwili zjawił się u mnie zaspany Liam w piżamie .
- Kto się zgodził, na co ? Pytał nieprzytomny.
- Li, Li kochany Li... Eliza zgodziła się pójść na ten bal jutro. Uśmiechnąłem się czule.
-Aż tak ją lubisz ?
-Nie wiem, i właśnie tego chce się dowiedzieć. Tak naprawdę to dziewczyna z sąsiedztwa bardzo mi się podobała i byłem pewny swoich uczuć do niej, ale poco odrazu wszystkim to ogłaszać...  
-Dobra. Machnął ręką. -Ja idę spać. Dodał po chwili.
 Zajrzałem do koperty i wyciągnąłem drugą karteczkę która po rozłożeniu była naprawdę wielka, cała zapisana, Odnalazłem na główek " Przeczytaj dopiero gdy stracisz kogoś bliskiego " - Ranyyyy. Jęknąłem teraz jeszcze bardziej chciałem to przeczytać.
OCZAMI HARREGO : 
Leżałem na łóżku przy zgaszonym świetle, moje mysli sięgały bardzo bardzo daleko w przeszłość jak i w przyszłość. Nagle cały pokój się rozjaśnił, oślepiając mnie w każdy możliwy sposób .
- AAAAAAaaaAAAA. Jęknąłem. - Ałć !! W odpowiedzi usłyszałem tylko cichy chichot mojego przyjaciela.
- Harry, leniuchu przebrzydły ! Jest dopiero... Spojrzał na swój zegarek. Po 23. 
- No dobra, możesz położyć się ze mną. Przesunąłem się aby chłopak mógł wciąć swój tyłek koło mnie .
- Z kim idziesz na bal ? Spytał ziewając i drapiąc się pod pachą.
- Myślałem nad taką jedną... ale jesteśmy tylko przyjaciółmi znaczy no... sam nie wiem .
- Ja z Elizą !! No jedno trzeba mu przyznać potrafi znokautować człowieka .
- Jak się cieszę... Powiedziałem teatralnie.
RANO: 
Obudziło mnie głośne charkniecie Louisa, który był wtulony w mój tors. Podniosłem czaszkę chłopaka i położyłem ją na poduszkę. Szybkim ruchem ściągnąłem spodnie z krzesła obok i wyszedłem z pokoju.Spojrzałem na zegar w salonie była dokładnie 6:27.
-Wcześnie... Pomyślałem.
Na zewnątrz było ciepło, rozejrzałem się po okolicy. Mój wzrok zatrzymał się na mieszkaniu El (Elizy). Podszedłem do drzwi i cicho zapukałem. Nagle jakby coś spadło a ze środka rozglegó się głośne.
-FUCK ! I w końcu dziewczyna otworzyła. Pierwsza moja reakcja był przeraźliwie głośny śmiech.
- hhahahahahahahahahahahahhahahah! Jak ty wyglądasz. Dziewczyna była zawinięta w niebieski koc który co rusz jej opadał z ramion i bioder, przejechała palcami po swojej twarzy z zielonymi mazami od...? Trawy?
Rozczochrane włosy, w których również były źdźbła trawy, tak na pierwszy rzut oka przypominała mi halka.
Lewy policzek miała cały mokry, chyba od śliny... Pociągnąłem ją do łazienki, kazałem jej uścisnąć na szafce a sam namoczyłem ręcznik i zacząłem przemywać jej twarz, następnie wziąłem się za rozczesywanie włosów.
-Coś ty robiła? Spytałem czesząc jej ostatni kosmyk włosów.
-Powiedźmy że urządzałam... włam na coś a potem pojechałam twarzą po śliskiej trawie, jak tu wróciłam nie miałam siły ani się myć nawet wejść po schodach więc zasnęłam  na sofie od czego bardzo bolą mnie plecy.
-I wszystko jasne. Parsknąłem.
OCZAMI ELIZY: 
Podążałam do kuchni za zapachem śniadania zrobionego przez Harrego. 
-Co robisz? Spytałam wyciągając z szafki szklanki i talerze.
-" English Breakfast ", daj te talerze to wrzucę od razu boczek.
                                                                              **** 

-Ale jestem nażarta...
-No za chwilę pęknę, mogłem sobie odmówić te ostatnie 4 jaja sadzone. 
-Ej a co ja mam powiedzieć zjadłam ponad kilogram boczku. Choć do salonu walniemy się na kanapie. 
-Ok, ale nie dam rady. 
-Narzekasz... OoOOO. Podniosłam się z jękiem z krzesła. -Spadam...spadam....Harry do cholery łap mnie bo... I wylądowałam na podłodze. 
-Przepraszam. Wybełkotał.
Kiedy z wielkim trudem udało się nam dojść do salonu oboje rzuciliśmy się na sofę. Włączyłam TV.
- O 90210 KOCHAM TO ! Powiedziałam rozpinając kolejny guzik u spodni żeby móc oddychać. -to mój trzeci. Pokazałem pacem na guziki.
-Ja pod tym kocykiem jestem w samych bokserkach od godziny... Uśmiechnął się drwiąco. -El o co tu chodzi czemu taa no Naomi chce się przespać z byłym chłopakiem tej w brązowych włosach...
-Annie.
-Właśnie...
-Ponieważ Annie zdradziła swoją przyjaciółkę bo obiecała Naomi że nie tknie jej byłego...kumasz?
-AaaAa ok.


                                                                               ****
-Harry która godzina? 
-15:18, pora już się chyba szykować na ten bal.
-Racja.
-Właśnie ciągle zapominam się ciebie spytać, jak stoisz z kasą ?
-Stoję? Chyba leżę...i kwiczę. Jestem tak biedna że włosy myję odżywką. Zażartowałam. 
-Bo załatwiłem ci robotę.
-Naprawdę jaką?
-W szanowanej gazecie, masz zacząć od poniedziałku tu masz namiary jakby co. Podał mi wizytówkę. 
-Dziękuję. Przytuliłam chłopaka. On się tylko czule uśmiechnął i bez słowa wyszedł.
W pierwszej kolejności poza kolejnością to wypadało by się umyć. Tak też zrobiłam długa ciepła kąpiel w wannie pełnej piany...Marzenie. Dokładnie umyłam włosy szamponem rumiankowym potem nałożyłam odżywkę na "gładkie włosy bez obciążania". Kiedy osuszyłam się ręcznikiem, całe ciało nasmarowałam masłem kakaowym. Następnie zabrałam się za jakiś make-up.Zdjęcie170.jpg- Moje oczy.
Machnęłam usta czerwoną szminką i udałam się do garderoby. Z najwyższej pułki ściągnęłam białe pudełko. Ubrałam się w cały komplet od Louisa. Była już 17:42, stres wzmagał się we mnie że ośmieszę siebie lub mojego towarzysza. W tej samej chwili zabrzęczał mój telefon.
Treść SMS:
*Samochód będzie czekał na ciebie za 5 minut przed twoim domem, spotkamy się na miejscu. Muszę jeszcze coś załatwić.  Louis
Pozegnałam się z Paulą i dokładnie jej wszystko wyjaśniłam co może robić a czego nie kiedy mnie nie będzie.Wyszłam przed dom, czekało tam na mnie wielkie czarne eleganckie auto. Wsiadłam do niego z moją nieomylną gracją potykając się co rusz o wcięcie sukienki. Jechaliśmy dosłownie chwilę. Przed restauracją była masa ludzi. Kierowca pomógł mi wysiąść i zaprowadził pod same drzwi. Wszyscy mieli bardziej lub mniej wymyśle maski które zasłaniały im twarze nikogo nie rozpoznałam choć na pewno byli to jacyś celebryci. Rozglądałam się ale nie widziałam żadnego chłopaka z 1D. - Cholera, dobrze się maskują są jak pięciu bondów... Uśmiechnęłam się bo rozbawił mnie mój żarcik. Mam nadzieję że nikt go nie słyszał. Nie ubłagalnie zbliżała się 18 a chłopaka jak nie było tak niema...
                                                                            ***
Stałam w miejscu jak kołek, od 30minut. Nie myślałam że mnie wystawi. Usiadłam na betonowych schodkach kilka metrów od miejsca w który miałam się spotkać z Louisem. Ukryłam twarz w rękach i zaczęłam cichutko szlochać choć po chwili i tak wybuchnęłam głośnym płaczem. Cień jakiejś osoby pojawił się przede mną. Drgnęłam w miejscu nie mając odwagi spojżeć na tajemniczą osobę.
-Ej, mała nie płacz. Wypowiedział bardzo delikatnie dotykając mojego przedramienia.
-Jeśli jesteś gwałcicielem to ostrzegam mam gaz pieprzowy w torebce.
-Hah. Nie pochlebiaj mi jestem po prostu Mark. Uśmiechnął się ciepło. Podniosłam oczy, chłopak miał podkrążone oczodoły, drobny, bardzo przystojny z twarzy. Ubrany był w czarną koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie. Wyglądał trochę komicznie. 
-Co się stało że taka śliczna dziewczyna jak ty siedzi tu samotna a tuż obok niej jest impreza miesiąca?
-On nie przyszedł.... i już nie przyjdzie prawda? Spytałam go w duchu z nadzieją że powie mi "Stoi tuż za mną" ale wiedziałam że to koniec, kopciuszek zawsze będzie brzydkim kocmołuchem.
-Nie martw się to dupek i idiota jeśli nie przyszedł. Zaczął namiętnie szukać czegoś w kieszeni. -Masz. Podał mi niewielki woreczek z białym proszkiem w środku.
-Co to? Spytałam
-Lek na cale zło. Znów tak zniewalająco się uśmiechną. -Weź pomorze ci.
Wysypałam trochę "leku" na rękę trzymając lewe nozdrze zaciśnięte w palcach a prawym wciągnęłam wszysko co wysypałam.
-Przyjemnie szczypie...Jak tabaka.
-Widzę że mamy tu znawcę! Ale tabaka jest...
-Tak wiem czarna, ma się po niej odloty jak po marihuanie.
-Dokładnie. A teraz wracaj się bawić, wieczór jeszcze młody. Tu masz mój numer. Wsunął mi skrawek papieru do torebki i odszedł. Ledwo słaniając się na nogach starałam się wejść do środka niestety musiałam zrobić mały przystanek przy krzakach. Zwymiotowałam.
-Kurwa jak prawdziwa dama. Syknęłam pod nosem.
W środku było ciemno niewiele widziałam ale grunt że ludzie nie widzieli mnie... Poszłam zamówić sobie kolejkę.
Wypiłam tak na rozgrzewkę 5 kieliszków. Wyszłam na parkiet nie kontrolując moich ruchów. W pewnym momencie gdy byłam pewna że spadnę ktoś mnie złapał. Miał maskę więc nie widziałam jego twarzy. Stanęliśmy maska w maskę, dziurki na oczy w dziurki na oczy... Niespodziewanie ktoś puścił muzykę do tanga. Chłopak przycinał mnie do siebie i mocno pewną ręką złapał w tali. Ja położyłam mu jedną dłoń na barku a drugą chwyciłam dłoń chłopaka. Zaczęliśmy  tańczyć było niesamowicie ruszał się jak zawodowiec. W tym momencie było miedzy nami tyle namiętności, seksapilu.
Przestaliśmy tańczyć spojrzeliśmy sobie w oczy (na tyle i to było możliwe, rzecz jasna) i namiętnie zaczęliśmy się całować. Wyszliśmy z sali, znaleźliśmy jakieś miejsce gdzie nikogo nie było. Powróciliśmy do całowania, chłopak jeździł po moich pośladkach, całował po szyi... Ja zaczęłam rozpinać mu spodnie on moją sukienkę. Odkleiłam się od niego na chwilę.
-Powiedź mi chociaż jak masz na imię? Spytałam.
- Ciiiiiiiiiiiii. Przyłożył mi palec do ust i wrócił do poprzedniego zajęcia. Nie protestowałam, chciałam tego. Oparłam się o ścianę....
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć ! Trochę długi mi wyszedł ale mam nadzieję że nieprzyśnięcie czytając go :D  Mam nadzieję że z moją interpunkcją już się trochę poprawiło :D Pracuję nad tym. Proszę o bardzo bardzo dużo komentarzy. Życzę wam udanych wakacji. Do następnego :D

wtorek, 10 lipca 2012

rozdział 10

OCZAMI ELIZY : 
Zayn już dawno poszedł , świetnie się dziś bawiliśmy . Dowiedziałam się że bardzo polubił Paulę ... W sumie to się cieszę ale ona ma dopiero 15 lat ! Nie chce żeby ktoś jej złamał serce , więc na razie odradziłam Zaynowi żeby umawiał się z moją siostrą .Wstałam z kanapy wyciągając zza poduszki niewielką różową kopertę . Obkręcałam ją w palcach i zastanawiałam się jak ona się tu znalazła oraz od kogo jest . Delikatnie wyciągnęłam skrawek papieru a kopertę odrzuciłam na bok . 
                                                                             Droga Elizo 
                                  Czy zechciałabyś wybrać się jako moja osoba towarzysząca na balu
                 charytatywnym 5 lipca (jutro) który zacznie się  o 18 w restauracji Acorn House ?
                  Idz do swojej sypialni tam czeka prezent .                                                                                                                                                                                           Louis Tomilson sąsiad

 Chwilę później znajdowałam się w mojej sypialni i siłowałam się z dużą błękitną kokardą na pudle . Podniosłam wieczko i aż mnie zatkało . Wyciągałam 5 elementy : Suknia była koloru morskiego bez ramiączek , miała górę ( jakby gorset) w kształcie kokardy , wycięcia na nogę z lewej strony IDEAŁ ! , następnie wyciągnęłam buty : w kolorze bardzo zbliżonym do sukni miały wycięte przody z miejscem na palec z tyłu była kwadratowa klamerka ( były oczywiście na obcasie ) , wzięłam do rąk niewielkie pudełko powoli zaczęłam je otwierać 
- RANY BOSKIE !!!!!! wrzasnęłam omal niemdlejąca na widok zawartości pudełeczka . Był tak spory brylantowy naszyjnik , tak nie przejęzyczyłam się BRYLANTOWY !! kiedy się już uspokoiłam zaczęłam przeglądać resztę . Podniosłam plastikową maskę na jej odwrocie była przyklejona karteczka " To bal przebierańców" . Ostatnią rzeczą było nic innego niż niebiesko-brązowa kopertówka śliczna ! Przymierzyłam wszystko kilka razy trzeba to przyznać Lou ma gust , sama bym lepiej nie wybrała .  Musiałam mu dać odpowiedź oczywiście  była ona twierdząca no chłopak się tyle namęczył i głupio było mi odmówić . Wyjęłam z szafki nocnej wieczne pióro , dwie niebieskie kartki i białą kopertę . Na jednej krateczce napisałam " TAK " i w dolnym prawym rogu machnęłam mój podpis " Elza sąsiadka :) " . Następnie zaczęłam pisać list , tak do Louisa . Jak by coś się stało .... Ubrałam , dużą fioletową bluzę Harrego z napisem " Jack Wills " ona tak ślicznie pachnie . Dał mi ją kiedy wracaliśmy pamiętnego dnia z magazynu ... Cichutko wyszłam z domu dosłownie na 5 minut aby podrzucić im pod drzwi liścik z odpowiedzią . Sprawdziłam czy nikt ani nic nie stoi mi na przeszkodzie . - Dobra teraz albo nigdy ... Powiedziałam sobie w duchu . Pocieszył mnie fakt że usłyszałam śmiech Pauli , pewnie znowu ogląda jakieś głupoty na laptopie ... - Moja krew . Uśmiechnęłam się i wyszłam na dwór ciepły wiatr przeczesał moje włosy . W domu chłopców świtało było zapalone w 3 pomieszczeniach : Salon , Kuchnia ( ahh ten Niall ) i ... pokój Lou . Wdrapałam się na parapet jednego z okien na 1 piętrze , chwyciłam się barierki balkonu i podciągnęłam do góry . Przełożyłam nogi górą i już . Wyjęłam gumę do żucia włożyłam ją do ust , wyjęłam przyklejając ją na tył koperty  i mocując na dużych szklanych drzwiach . Odetchnęłam ciężko , stawiając stopy na barierce . Wychyliłam się i mocno zapukałam po czym natychmiast zeskoczyłam na trawnik biegnąc co tchu w nogach . 
---------------------------------------------------------------------------------------------
Hej :* tak , tak wiem ten rozdział jest bardzo beznadziejny ale jakoś przez te upały nie mam weny i ciężko mi ogólnie . To tyle proszę o dużo komentarzy :D Do następnego . 

piątek, 6 lipca 2012

rozdział 9

Było około 10 rano . Umówiłam się z Zaynem że pomogę mu posegregować stare książki . Ucieszyłam się że mogę spędzić tak popołudnie , nawet jeżeli była to żmudna robota . Narzuciłam na siebie mój granatowy szlafrok i zeszłam do kuchni . Wyjęłam blender i dużą miskę , wrzuciłam do niej parę owoców i zmiksowałam . Po chwili mój shake był już gotowy .
- MMMM pyszny ! Powiedziałam kierując się do garderoby . Wyjęłam granatowe getry , duży kremowy sweter i białe tenisówki do kostki . Z dolnej półki ściągnęłam moją brązową torbę z czarnymi wstawkami . Rozczesałam włosy , machnęłam rzęsy tuszem , usta pomalowałam delikatnym błyszczykiem i byłam gotowa. Zamknęłam dom i przeszywszy ulicę znajdowałam się tuż przed drzwiami domu chłopców . Otworzył mi zaspany Niall w samych bokserkach ze mierzwionymi włosami .
- O cześć ! Przytulił mnie i pokazał ruchem ręki aby weszła dalej .
- HEJ wszystkim !! Wrzasnęłam tak że aż tynk zaczął odpadać . Pierwszy zbiegł Lou a zanim Harry .
- ZŁODZIEJE !!!!!!!!!! HARRY CHOWAJ SIĘ BO CIĘ UKRADNĄ !!!!!!! Krzyczał mocno wystraszony Tomilson .
- Ammm , ta złodzieje .... Którzy dzwonią do drzwi  i do tego ogłaszają wszystkim domownikom że przyszli ... Zaśmiałam się złośliwie .
- A to ty Elizo . Uśmiechnął się lekko zażenowany . - Harry wyłaś z tej szafy to tylko nasza sąsiadka . - To co cię do nas sprowadza w środku nocy kiedy ja i mój "przyjaciel" ( nakreślił znak " " rękoma w powietrzu) kulturalnie próbujemy zasnąć w naszym łóżku ale przez Liama który wydaję z siebie naprawdę zwierzęce dźwięki przez sen nie jest do łatwe i przez tu obecnego Nialla który opowiadał nam przez sen o tym jak mu do CHOLERY MINĄŁ DZIEŃ . Mam dość słuchania o tym jak narzekałeś cały czas Paul'owi że jesteś mega głodny !! Po długiej wypowiedzi udał się do kuchni kompletnie ignorując to że zaczęłam tłumaczyć mu czemu znalazłam się " w środku nocy w ich domu " , focha blondaska i zdziwiony wzrok loczka . Wbiegłam po schodach początkowo kierując się do pokoju Zayna ale .... Usłyszałam dziwne zwierzęce krzyki i wycie. Weszłam do pierwszego pokoju po lewej z którego wydobywały się dźwięki  , na podłodze leżał nie kto inny jak Liam rycząc , chrumkając czy bóg jeden wie co jeszcze .Śmiejąc się cicho przeszłam do pokoju Zayna który był w szale układania i przeglądania zakurzonych pudeł .
OCZAMI LOUISA :
Zjadłem naprawdę pożywne śniadanie naleśniki z syropem klonowym PYCHA ! Dopijałem moją kawe kiedy do kuchni wbiegł Hazza cały w skowronkach .
- Umówiłem się z Britney !  Wyzyał wkońcu .
- Spears ? Spytałem wybałuszając gały - Ty to może by tak namówić Britney żeby zgadała się z Demi L. i spikniemy ją z Niallem ostatnio jest jakiś samotny .
- Głupek ! Idę na randkę z koleżanką Elzy .
- Właśnie , myślisz że zrobiłem  z siebie durnia przed nią ? Ja na serio myślałem że to włamywacz albo szurnięta fanka .
- Nie Loui to było słodkie .
- Właśnie muszę coś załatwić , widzimy się wieczorem ... mrał ! Popędziłem do mojego pokoju , zerwałem szybko dużą zieloną siatkę z łóżka , różową kopertę z komody i wybiegłem z domu . Przeszedłem przez ulicę i ... już byłem pod oknami naszej sąsiadki . Wyjąłem klucz z tylnej kieszeni spodni ( To długa historia z tym kluczem kiedyś na pewno ją komuś zdradzę ale to jeszcze nie dziś ) . Liścik położyłem na szklanym stoliczku w salonie i udałem się do jej sypialni . Wyjąłem z siadki spore płaskie , kwadratowe białe pudełko z błękitną kokardą na wierzchu. Rozejrzałem się po pokoju  te jasne ściany , stosy gazet i książek , ten prześliczny zapach . Na półkach mnóstwo jej zdjęć , jest taka śliczna , ten uśmiech ... ach po prostu kolana mi miękną jak ją widzę . Przytuliłem twarz do jej pościeli .
- Chyba się zakochałem ... Rozmarzyłem się ale wyrwał mnie głos Zayna i Elzy . Gadali coś o Pauli i jakiejś kolacji .... spotkaniu albo niewiem już nieusłyszałem bo jak błyskawica wybiegłem na balkon . Spojżałem w dół i aż sie odsunąłem - Wysoko! jęknąłem . - Dasz radę . Pocieszałem się . Wskoczyłem na rynnę i delikatnie zsunąłem się w dół . - To spada !!! Zacząłęm panikować kiedy zaczęły z hukiem puszczać mocowania spływu na deszczówkę . - Cholera ! Zakląłem . Byłem już na dole ale rynna nie dawała za wygraną  , cała zaczęła opadać zaszczęście w porę ją złapałem . - Ufffffffffffff ! Wziąłem ją pod pachę i jakby nigdy nic szedłem ulicą . Niepowiem ludzie się gapili na mnie bardzo dziwnie , kurde co sobie pomyśli ten koleś kiedy na "Tajne" spotkanie przyjdę z kawałkiem metalu ?
Zdjęcie młodej 15 letniej  pauli które było na szafce w jej sypialni
Zabójczo ładna Madison Morgan 
Zdjęcie obecne Elizy z jednego z kastingów w wielkiej brytanii


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć ! Dawno mnie tu niebyło :D niestety przez moją chorobę mam astmę :(... Ale jest dobrze dostałam sie do wymarzonej szkoły i teraz może być tylko lepiej :D ( ach ten wieczny optymizm ) a co do rozdziały bardzo mi się podoba końcówka :D pewnie zastanawiacie po co ten liścik i pudło , zobaczycie :D narazie proszę ooo bardzo dużo komentarzy bardzo bardzo dużo i dziękuję za 5000 wejść :D jesteście wspaniali :D
Gdybyście się nudzili w wakacje to tu jest filmik 6 dziewczyn który są chyba siostrami , genialnie śpiewają głównie czyjeś piosenki są świetne nazywają się CIMORELL
tu jest one thing - http://www.youtube.com/watch?v=uz023DVhEgM
a tu what makes you beatiful - http://www.youtube.com/watch?v=WyNkNWQAewQ&feature=relmfu
i mam do was 3 pytania
1)Czy Britney i Harry to coś poważnego według was ?
2)Czy między Zaynem i Paulą może być jakieś uczucie ?
3) Jak myślicie czy Lou będzie z Elzą czy ta jednak czuje do niego tylko przyjaźń ?
życzę udanych wakacji :D Do następnego 

;**

;**