Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 25 września 2012

Rozdział 17

Leżałam w pokoju rozmyślając o tym wszystkim. Poczynając na Zaynie a kończąc na Harrym. Jutro chłopcy mają pierwszy koncert. Muszę potem zrobić z nimi wywiad, będę mieć zdjęcia z koncertu i napisać do tego reportaż. Fanki pierwszy raz ujrzą dziewczynę przez którą atmosfera w domu jest bardzo napięta. Mianowicie mnie. Zamknęłam oczy.
Około 2 godzin temu: 
 Harry zaczął się do mnie przybliżać. Odwróciłam głowę, chłopak zahamował. Puścił moją rękę i przymknął oczy. Był smutny, widziałam to w jego pół otwartych oczach.
-Przepraszam Harry ale my nie powinniśmy.
-Nie, spoko nic się nie stało. Pociągnął nosem i blado się uśmiechnął.
Długo spacerowaliśmy pogrążeni w refleksji. Kiedy słońce zaszło zrobiło się nieprzyjemnie zimno. Chłopak oddał mi swoją szarą rozciągniętą bluzę, choć sam niemiłosiernie marzł. Ale wiadomo w życiu by się nie przyznał. Pod pretekstem zmęczenia wróciliśmy. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg drzwi doleciał do nas zapach przypalonego jedzenia i stęchlizny. Całe piętro było zadymione.
-Co się tu dzieje? Spytał Harry rozganiając dym dłonią.
-To ja. Usłyszeliśmy gdzieś z kuchni (?) Louisa. -Robiłem sobie tosty wam też zrobiłem. Wiem po prostu że Harry lubi dobrze przypieczone.
-Owszem, lubię ale węgla nie jadam. Powiedział chłopak jednocześnie śmiejąc się i krztusząc.
Otwierając wszystkie okna wreszcie pozbyliśmy się dymowej mgiełki. Louis z Harrym postampowili się pobawić obrzucając balonami z wodą. Za to ja chciałam zajżeć do Pauli. I może pogadać z Zaynem. Wyszłam po schodach do pokoju Pauli. Stałam pod nimi z 5 minut za to nikt nie otwierał. Zama szycie pociągnęłam  za klamkę, ale w pokoju nikogo nie było. Czyli jest u Zayna. Zeszłam piętro niżęj. Tym razem nie dałam się wyfrajeżyć i zapukałam raz i weszłam. pożałowałam tego natychmiast.
-Fuuuj, wynajmijcie sobie pokój! Krzyknęłam w stronę prawie nagiego Zayna i Pauli tylko  bieliźnie, którzy się speszyli i zakryli kocem. Poczułam takie dziwne uczucie w brzuchu... Zazdrość (?) Nagle dostałam przypływu adrenaliny i przypomniałam sobie że one ma 15 lat ! Podeszłam bliżej łóżka i wyciągnęłam siostrę z pod koca. Kazałam jej czekać u mnie w pokoju, i z tam tąd nie wychodzić.
-Do końca cię pojebało? Ryknęłam na przestrasznego chłopaka.
-Ja... ja nie chciałem żeby tak wyszło.
-Aaa, nie chciałeś ? No to wszystko spoko luzik...
-Serio? Spytał nie ufnie.
-Nie kurwa ! Chciałeś bzyknąć moją piętnastoletnia siostrę. To jest karalne.
-Wybacz ale jestem facetem ! Ja też mam potrzeby.
-To masz problem... Jeżeli jeszcze raz nawet pomyślisz żeby uprawiać z nią sex to uwierz mi wykastruję cię rozumiesz?
-UuuUU jaka groźna. Pociągnął mnie za rękę. Upadłam na materac. Była we mnie złość i w pewnym sensie czułam się podniecona. Usiadłam na nim okrakiem, masując jego tor. W końcu Zayn objął prowadzenie. Teraz to on siedział na mnie. Rozbierał mnie szybko, jakby nie mógł się opanować. Czułam się tak samo, emocje wzięły górę.
Mulat wszedł we mnie ,cicho jęknęłam i przybliżyłam twarz zaczęliśmy się całować.

Dopięłam guzik w spodniach i trzasnęłam drzwiami....
Teraźniejszość:
 Poczułam jak ktoś trzęsie moją osobą. Otwarłam oczy i ujrzałam Louisa.
-Cześć kochanie, przyniosłem ci śniadanie. Chłopak delikatnie musnął moje usta i usiadł koło mnie. 
"Kochanie" ? O co chodzi? Czy ja przespałam to że Lou został moim chłopakiem?
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, otóż takie lekkie zaskoczenie ! Zayn i Eliza sama się tego nie spodziewałam :) Dzięczkuję za tyle wejść i komentarzy. Na serio kocham was. A przepraszam że tak późno dodaję ale strasznie dużo nauki kartkówka za kartkówką. Postaram się teraz wcześniej dodać następny. Jakby co to piszcie 18437100.
CZYTASZ=KOMENTUJ !!!!!!!!

środa, 12 września 2012

Rozdział 16

-Ale to przecież fizycznie nie możliwe... Jęknął Zayn.
-Taaa, fizycznie to my zrobiliśmy tylko jedną rzecz... Odpowiedziałam znudzona ciągłym wypieraniem rzeczywistości przez chłopaka.
-Jedną... Ale za to jak to zrobiliśmy. Uśmiechnął się i przekrzywił głowę w lewą stronę jakby usiłował przypomnieć sobie nasze zbliżenie. -Skoro zrobiliśmy to raz... Czemu nie spróbować kolejny, sprawdźmy czy dalej tak na mnie działasz. Mulat zaczął przybliżać się szybkimi zdecydowanymi krokami. Cofałam się lecz w końcu stuknęłam plecami o ścianę. Chłopak nie odpuszczał, zaczął całować mnie po szyi.
-Dobra, sprawdźmy czy jesteś tak zmysłowy jak zapamiętałam. Przyciągnęłam go za koszulkę, aż zawył z zachwytu. Zaczęliśmy się całować coraz łapczywiej i szybciej. Byliśmy na tyle blisko że mogłam zrobić to na co czekałam. Cofnęłam nogę do tyłu, zgięłam ją w kolanie i z całej siły kopnęłam go w krocze. Zayn głośno jęknął, opadł na podłogę.
-To cię nauczy że nie podrywa się siostry swojej dziewczyny. Wyszłam z pokoju zostawiając go tam samego w opłakanym stanie.
Tak wiem to był cios po niżej pasa, i nie powinno robić się tego facetom. Ale innej możliwości nie było, nie dałabym rady się mu wyrwać przecież nie raz widziałam go bez koszulki te jego prężące się mięśnie. Gdybym zaczęła krzyczeć ktoś by przybiegł to na pewno. Za to wszyscy dowiedzieli by się o balu.
                                                                          ***

Zeszłam do kuchni po wodę. Przy stole siedział Zayn trzymając sobie lód na genitaliach. Harry stał przy blacie uderzając w niego pięścią.
-Co się stało? Zapytałam kładąc dłoń na ramieniu lokowatego.
-Suflet mi opadł. Patrz. Wziął do ręki okrągłą blachę i zdjął folię. Fakt faktem przypominało to bardziej krążek do hokeja a niżeli suflet.
-Biedactwo. Przytuliłam go i podeszłam do mulata.
-A tobie co się stało słoneczko? Zapytałam z troską w głosie i wielkim uśmiechem na twarzy.
-No cóż postanowiłem zagrać w tenisa w moim pokoju i piłka jakoś tak feralnie trafiła... sama widzisz gdzie.
Hmm. Dobry z niego aktor. Po chwili wypowiedział bezgłośne "przepraszam", na które w ogóle nie zareagowałam.
Wróciłam do salonu i usiadłam koło Nialla.
-Jedziemy do restauracji coś zjeść? Spytałam łapiąc się za brzuch z głodu.
-Pytanie... Blondyn poderwał się z miejsca i ciągnąc mnie za rękę zaprowadził do samochodu chwytając po drodze kluczyki i portfel.

Usiedliśmy przy stoliku w koncie czerwono kremowej sali. Nie musieliśmy długo czekać bo od razu podbiegła do nas kelnerka i dała nam karty dań.
-To co zamawiasz? Spytał blondas wychylając się zza menu.
-Zobacz na stronę 4 pozycję 7.
-Hmm, deska serów. Pycha. Przytaknął chłopak.
-Fajnie jest jest sporo rodzai ja jadłam tylko 3 z tych wymienionych. Camember, brie i roquefort.
-Dobra wołać kelnerkę? 
-Jasne. 
-parle vou frasce ? Spytał Niall a kelnerka przytaknęła.
-Umiesz francuski ? Zwrócił się do mnie.
-Niestety nie, ale umiem niemiecki.
-To zapytaj pani czy mówi po niemiecku.
-Sprechen Sie Deutsch? Kobieta rozłożyła ręce w znak kompletnej nie wiedzy.
-Do you speak english? Zapytała nas w konću.
-Yes, I do. Odpowiedział Niall.
-Dekle z nas. Strzeliłam facepalma.

Zjedliśmy nasze zamówione dania i postanowiliśmy wrócić do domu.

-Cześć już jesteśmy. Krzyknęłam przekraczając próg.
-Witajcie. Przywitała nas ciepłym uśmiechem Daniell.
Zostawiłam Nialla w holu a sama pobiegłam do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi, uderzyła mnie fala gorąca. O dziwo nie byłam sama, Harry leżał na moim łóżku przekręcając mój brązowy dziennik w dłoniach.
-Co ty tu robisz? Spytałam utkwiwszy wzrok w moim notesie.
-kąpałem się u ciebie.
Spojrzałam na niego pytająco.
-Zayn zajął naszą. Wytłumaczył.
-A, ok. Mam nadzieję że go nie otwierałeś... Powiedziałam i podeszłam do chłopaka wyrywając mu moją własność.
-Nie, skąd. Aż takim chamem nie jestem. Uśmiechnął się. -Chcesz iść nad wybrzeże?
-Jasne.
Harry otworzył mi drzwi balkonowe z których był widok na lazurowe wybrzeże.
Szliśmy po miękkim piasku rozmawiając o kompletnych pierdołach. Chociaż by o tym co jedliśmy z Niallem w restauracji. Po pewnym czasie poczułam że chłopak łapie mnie za rękę. Chciałam ją wyrwać ale miał za mocny uścisk. Harry przystanął i popatrzył mi w oczy.
-Masz ładne oczy. Uśmiechnął się.
Niebezpiecznie zaczął się do mnie przybliżać...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie !! Pewnie nie spodziewaliście się że tak wcześnie dodam rozdział :) Mi się nawet podoba ten rozdział ale ocenę zostawiam wam :D Tak więc proszę o dużo komentarzy :)
CZYTASZ=KOMENTUJ ;D








piątek, 7 września 2012

rozdział15

-Zayn?! Powtórzyłam jeszcze raz. Nie, to nie mógł być on. To nie możliwe...
-Tak? Zapytał Mulat wkładając głowę przez uchylone drzwi. 
-YyyyYy. Amm, zastanawiałam się... Czy mógł byś mi pożyczyć na chwilę swój iPod? Wydukałam.
-Pewnie, już ci przyniosę. Wyszedł.
 Na tym piętrze był pokój Harrego, Zayna, mój z ubikacją, duża garderoba w której trzymaliśmy tylko puste walizki i wspólna  toaleta dla chłopców. Oczywiście omal się nie pobiliśmy z Zaynem o pokój z własnym "wychodkiem" ale było warto. Po dłuższej chwili wrócił i ostrożnie podał mi urządzenie.
-A, chodź na dół chce właściwie to chcemy wam coś powiedzieć. Rzucił chłopak zostawiając za sobą tylko rozszczelnione drzwi. Posłusznie poszłam do salonu gdzie wszyscy już siedzieli na fotelach w ciemno-brązowych obiciach. Zayn i Paula stali zerkając na siebie lekko zawstydzeni. Usiadłam na oparciu fotela Daniell.
-Otóż, chcieliśmy wam ogłosić że... Zaczęła Paula.
-Że oficjalnie jesteśmy parą. Dokończył stojący obok chłopak. Wszyscy zerwali się z miejsc i zaczęli im gratulować. Ja siedziałam nadal nie mogąc uwierzyć że to się dzieje naprawdę. Może wtedy on myślał że jestem Paulą? A może że jestem kimś obcym. Raczej nie robił by tego celowo... Prawda?! Nie no przesadzam, najpierw muszę mu o tym powiedzieć. Wstałam i chwiejnym krokiem podeszłam do nich i ze sztucznym uśmiechem wydukałam:  
-Gratuluję wam. Wiedziałam od dawna że jesteście dla siebie stworzeni. Przytuliłam ich po kolei i wróciłam do siebie trzaskając drzwiami. Ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam głośno szlochać. Gdy się trochę uspokoiłam usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę. Powiedziałam dalej trzęsącym się od płaczu głosem. Otarłam kciukiem oczy, podciągnęłam nosem i starałam się naturalnie uśmiechnąć.
-Hej, to tylko ja Louis. Chłopak podszedł do mnie i usiadł na łóżku.
-Widzę... Rzuciłam bez przekonania, ale widząc posępną minę Lou poprawiłam się i dodałam: -Miło cię widzieć.
-Ciebie też. Uśmiechnął się. -Czemu płakałaś? Położyć swą skostniałą dłoń na moim rozpalonym policzku.
-Chwila słabości, każdemu może się zdarzyć. Mówiłam próbując powstrzymać kolejne łzy pchające się do moich oczu.
-Czy chodzi o mnie? O to że naciskam w jakiś sposób? Przepraszam... Powiedział to tak szczerze bezpośrednio i uroczo. Przepraszał mnie bo myślał że jestem smutna przez niego...
-Nie absolutnie nie masz mnie za co przepraszać to ja cię odtrąciłam a ty dalej dla mnie jesteś taki dobry.
-Nie rozmawiajmy o tym, dam ci tyle czasu ile potrzebujesz. Pamiętaj kocham cię ! Wstał i bez słowa wyszedł. Pierwszy raz powiedział że mnie kocha...
Teraz tym bardziej muszę się dowiedzieć od Zayna co pamięta z tamtej nocy. Podniosłam się i zaczęłam podążać do pokoju na przeciwko. Drzwi były uchylone. Słyszałam na rozmawia z kimś przez telefon. Mimo wszystko zapukałam.
-Tak, dobrze. Przepraszam ale muszę kończyć ktoś puka. Ja też tęsknię do ciebie kochanie. No, ja ciebie też pa. Tyle tylko usłyszałam z dość dziwnej rozmowy telefonicznej Mulata.
-Wejdź. Usłyszałam ze środka.
-Posłuchaj, muszę cię o coś zapytać.
 -Pytaj. Wzruszył ramionami.
-Czy byłeś na tym balu charytatywnym na który miałam pójść z Louisem?
Trochę zwlekał z odpowiedzią widać było że coś rozważa, myśli, kalkuluje bóg jeden wie co jeszcze robił. Zawahał się a potem wziął głęboki oddech i powiedział powoli dalej nie będą pewny czy robi dobrze.
-Owszem, byłem.
-Laluś. Krzyknęłam.W pierwszej chwili na twarzy chłopaka pojawiło się zmieszanie a później gniew.
-O co ci chodzi z tym "Lalusiem"? Spytał udając że nie ma o niczym pojęcia.
-Może głupie pytanie ale czy my ze sobą spaliśmy?
-Że co proszę?
-Czy uprawialiśmy ze sobą... Zaczęłam.
-Wiem o co chodzi. Ale dlaczego tak sądzisz?
-Tańczyłeś tango z jakąś dziewczyną na tym balu?
-Tak, z jedną. Była nie samowita. Potem się... O kurde ! Krzyknął.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, przepraszam że tak długo mnie tu nie było. Muszę przyznać że ta szkoła przez 4 dni dała mi tak w tyłek. Jestem wyczerpana jestem zbyt zmęczona by spać. Proszę o bardzo dużo komentarzy :)
CZYTASZ=KOMENTUJ PROSZĘ.

niedziela, 2 września 2012

Rozdział 14

Rozdział napisany został przez : Rosalie (suzy2622)
Jej blog : http://i-choke-on-my-own-words.blogspot.com/ (Jest świetny, zachęcam do przeczytania)

Otworzyłam wielkie okno znajdujące się w salonie. Głęboko westchnęłam i zaciągnęłam do płuc świeże powietrze. Moje czy były zachwycone widokiem Lazurowego Wybrzeża. Zamknęłam powieki, uśmiechnęłam się delikatnie i przejechałam dłonią po wilgotnym parapecie po wczorajszym deszczu
-O czym rozmyślasz?- dobiegł do moich uszu kojący głos. 
Otworzyłam oczy i stanęłam twarzą w twarz z promiennym Louisem. 
-O wszystkim- odparłam. 
Podeszłam do chłopaka, oplatając dłonie wokół jego talii wtuliłam się w jego tors. Do nozdrzy od razu dotarł niezwykle pociągający zapach jego perfum. Głęboko westchnęłam. 
Odsunęłam się od niego na kilka centymetrów
-Idź, rozpakuj się- powiedziałam puszczając go całkowicie. 
Posłał mi uśmiech, po czym pstryknął w nos. Obrócił się na pięcie i poszedł w stronę swojego pokoju. Ja znów spojrzałam na wybrzeże. 
Niezwykle skomplikowane jest to, w czym teraz się znajduję. Całkowicie pomieszane, niepoukładane. Dałam Lou do zrozumienia, że bardziej chcę poczuć jego bliskość, lecz ja ją przecież odczuwam. Ile dałam jemu czasu? Ile sobie dałam czasu? Dlaczego nie był na balu? Wyczekiwałam jego obecności. W dodatku tego dnia nie pamiętam w całości. Mam w głowię dziurę, pustkę i nie wiem, co powinno się zamiast niej znajdować. Co się stało na łące w Bingley?
-Kim ty byłeś?- zapytałam siebie, gdy dotarło do mnie wspomnienie o chłopaku w masce. Zrezygnowana wypuściłam głośno powietrze i udałam się do swojego pokoju hotelowego. Opadłam na łóżko i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. W całości hotel, w którym się znajdowaliśmy był luksusowy. Mój gościniec także. Kremowe ściany grały idealnie z brązowymi meblami, dużym podwójnym białym łożem oraz puszystym, okrągłym dywanie w tym samym kolorze. Rozległo się pukanie. Podniosłam się leniwie na łokciach 
-Proszę- krzyknęłam, a po chwili w pokoju pojawiła się głowa Nialla 
-Hej mała- uśmiechnął się szeroko, co od razu odwzajemniłam- Zaraz będzie obiad- dodał 
-Cóż za rarytasy gotujecie?
-Rarytasy?- zaśmiał się- Daddy powiedział, że od dzisiaj nie będzie tak dobrze. Zaczynamy zdrową żywność- pokręcił głową 
-Czyli dzisiaj jemy...?
-Tofu- dokończył po czym znikł za drzwiami. 
Tofu? Głowa troszkę mnie zabolała. Wytężyłam myślenie. Tofu? 
Zwykłe zaniki. Wyciągnęłam z dna walizki zeszyt, brązowo oprawiony i otworzyłam.
"Tofu, coś z tofu"- zanotowałam i odłożyłam go na miejsce. 
Powędrowałam do kuchni gdzie przy lodówce grzebał Niall
-Nie zjem tego- zaprzeczał blondyn
-Wszyscy to zjemy, ty też- odparł wchodzący do kuchni Li
-Dodaj do tego chociaż coś tłustego- prosił- masło chociaż
-Masło z tofu?- zapytał pogardliwie. 
Znów wróciłam do swojego pokoju i po raz kolejny wyjęłam zeszyt 
"Masło z tofu"- zapisałam i wsadziłam notatnik pod poduszkę. 
-Obiad!- krzyknął Lou pukając w moje drzwi
-Nie jestem głodna- odwrzeszczałam, po czym do pokoju wszedł pasiasty. Usiadł na skraju łóżka 
-Coś się stało?- zapytał
Pokręciłam przecząco głową.
-Lou..- dodałam, gdy chciał wychodzić
-Hmm?- odparł i usiadł koło mnie 
-Dlaczego nie było cię na balu?- to pytanie dręczyło mnie od jakiegoś czasu 
-Przepraszam, wypadło mi coś. Wiem, głupio się zachowałem, ale wynagrodziłem, prawda?- odparł z uśmiechem, a ja spojrzałam na niego pytająco 
-No Zayn- dodał, a ja nie wiedziałam za grosz o co chodzi
-Zadzwoniłem do niego i poprosiłem, aby dotrzymał Ci towarzystwa. Myślałem, że z nim byłaś- dodał speszony 
-Tak, zapomniałam- łgałam.
-Więc idziesz?
-Nie, nie jestem głodna. 
Po chwili zostałam sama. 
Gdzie ty byłeś, Malik?
Usłyszałam dzwonienie mojego telefonu. Rozgadałam się za nim, ale nigdzie go nie było. Spojrzałam w stronę torebki. Zaczęłam ją przeszukiwać. Wywaliłam wszystkie rzeczy. W pewnym momencie z środka wypadła karteczka. Pognieciona. Wzięłam ją w ręce i rozwinęłam. Był zapisany nie niej numer telefonu. 
****3 dni wcześniej****
"Wypiłam tak na rozgrzewkę 5 kieliszków. Wyszłam na parkiet nie kontrolując moich ruchów. W pewnym momencie gdy byłam pewna że spadnę ktoś mnie złapał. Miał maskę więc nie widziałam jego twarzy. Stanęliśmy maska w maskę, dziurki na oczy w dziurki na oczy... Niespodziewanie ktoś puścił muzykę do tanga. Chłopak przycinał mnie do siebie i mocno pewną ręką złapał w tali. Ja położyłam mu jedną dłoń na barku a drugą chwyciłam dłoń chłopaka. Zaczęliśmy  tańczyć było niesamowicie ruszał się jak zawodowiec. W tym momencie było miedzy nami tyle namiętności, seksapilu.
Przestaliśmy tańczyć spojrzeliśmy sobie w oczy (na tyle i to było możliwe, rzecz jasna) i namiętnie zaczęliśmy się całować. Wyszliśmy z sali, znaleźliśmy jakieś miejsce gdzie nikogo nie było. Powróciliśmy do całowania, chłopak jeździł po moich pośladkach, całował po szyi... Ja zaczęłam rozpinać mu spodnie on moją sukienkę. Odkleiłam się od niego na chwilę.
-Powiedź mi chociaż jak masz na imię? Spytałam.
- Ciiiiiiiiiiiii. Przyłożył mi palec do ust i wrócił do poprzedniego zajęcia. Nie protestowałam, chciałam tego. Oparłam się o ścianę...."
****Teraźniejszość****
Znalazłam telefon. Trzymając skrawek papieru w dłoni wykręciłam numer znajdujący się na nim. Nagle wyświetliła mi się nazwa. O dziwo miałam już ten numer w swoich kontaktach 
-Malik?- wydusiłam"
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Muszę przyznać że wybór że nie był łatwy. Miałam dylemat przy 2 ale jakoś udało mi się pójść na kompromis. Dziękuję serdecznie wszystkim dziewczyną które przysłały swoje prace. Jeszcze raz bardzo dziękuję Rosalie za przywrócenie mi weny tym rozdziałem i zaczęłam pisać nawet następny. Tak więc niedługo będzie.
Zapraszam na 3 cudowne blogi Ffragolli :
-http://grito-fuerte.blogspot.com/
-http://hard-comes.blogspot.com/
-http://urealizbe.blogspot.com/
CZYTASZ=KOMENTUJ

;**

;**